sobota, 19 września 2015

Nowe cele, nowe wyzwania

Mam autentyczną ochotę coś tutaj napisać, a od dłuższego czasu pojawiały się tu tylko wywiady. Jak już wspominałem będę teraz publikował swoje przemyślenia znacznie rzadziej, ale przynajmniej będą to "przemyślane przemyślenia".

Od pewnego czasu jestem pogrążony w stanie, który nie do końca mi się podoba. To niezwykłe połączenie strachu przed przyszłością i ekscytacją, co przyniesie życie. Coś się kończy, a coś się zaczyna. Okres wypoczynku dobiega końca i trzeba będzie wziąć się w garść, wejść w zupełnie nowy tryb życia. Dorosły, studencki. To wszystko brzmi tak poważnie i zarazem tak trochę obco. W głębi duszy nadal czuję się dzieckiem, ale myślę że większość z nas tak ma. Obawiamy się tego co nowe i tego co inne, chociaż często niepotrzebnie. Przez te wakacje miałem okazję zasmakować dorosłego życia, poczuć radość z wykonywanej pracy oraz nauczyłem się, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Sztuką jest po prostu trzymać poziom i sprowadzić z powrotem sprawy na właściwe tory.

Wspominałem już ostatnio o tym, że czuję się coraz pewniejszy siebie. Nadal podtrzymuję to zdanie -  mam wrażenie, że każdy dzień daje mi coraz więcej energii do działania. Prawdę mówiąc chyba nie lubię odpoczywać, stale chcę sobie wyznaczać nowe cele. Te wszystkie wywiady, które się pojawiają na blogu są tego efektem. Bardzo miło jest widzieć, że ludziom się to podoba i odbiór jest taki pozytywny.

Naprawdę jest świetnie tak jak jest. Mam nadzieję, że dobra passa będzie trwać, ale zarazem czuję się przygotowany na to, że życie przyniesie oprócz wzlotów również upadki. I bardzo dobrze, bo trzeba się uczyć na błędach.

A tymczasem w moich uszach rozbrzmiewa "Honeymoon" Lany Del Rey i dlatego wybór piosenki jest chyba oczywisty.


But I lost myself when I lost you
But I still got jazz when I've got those blues
And I lost myself when I lost you
And I still get trashed, darling, when I hear your tunes

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz