sobota, 7 października 2017

Rozmowa z Michałem Danilewiczem

Michał Danilewicz z Białej Podlaskiej reprezentował Polskę na Manhunt International w 2012, a obecnie jest polskim ambasadorem konkursu. Ma na swoim koncie liczne sesje zdjęciowe i epizody w serialach, między innymi w „Bodo”. Michał jest też wyszkolonym ratownikiem wodnym i medycznym, który chętnie angażuje się w różnego rodzaju akcje charytatywne. W wywiadzie dzieli się wspomnieniami z wyborów Manhunt International oraz opowiada o swojej pracy fotomodela, przygodzie z aktorstwem i planach dalszego rozwoju.

(Foto: Konrad Bąk)

W 2012 zostałeś wybrany Manhuntem Poland i reprezentowałeś nasz kraj na konkursie Manhunt International. Jak trafiłeś do tego konkursu i jak go wspominasz?

Redakcja „Z archiwum Miss” wybiera z różnych portali modelingowych chłopaków, z którymi następnie prowadzi rozmowy. Szef portalu Jarek Załęgowski odezwał się do mnie na Facebooku z propozycją udziału w konkursie. Wcześniej zauważyli mój amatorski profil portfolio modela. Szczerze mówiąc, na początku miałem co do tej inicjatywy mieszane uczucia. Kiedy jednak dowiedziałem się o niej więcej, dałem się przekonać. Na świecie ten konkurs jest bardzo popularny, w Polsce trochę mniej. Oprócz mnie po selekcji profili modeli na końcowe rozmowy było jeszcze kilku kandydatów, ale ostatecznie to ja zostałem reprezentantem Polski w 2012. Wiadomość o wyborze dostałem w urodziny, więc była to fajna niespodzianka.

Finał konkursu Manhunt International odbywał się w Tajlandii i z tego co wiem marzyłeś o odwiedzeniu tego kraju. Pozwolono wam trochę pozwiedzać, czy raczej spędzaliście czas w hotelu?

Jadąc na konkurs, nie do końca myślałem o zwiedzeniu z tego względu, że byłem trochę zestresowany całą sytuacją. Po przyjeździe okazało się jednak, że jest fajna luźna atmosfera. W trakcie zgrupowania mieliśmy kilka wycieczek fakultatywnych, co bardzo mi się podobało, ale poza Bangkokiem nie mieliśmy możliwości bliższego poznania Tajlandii. Byliśmy w świątyni buddyjskiej, gdzie mogliśmy nawet uczestniczyć w buddyjskiej modlitwie. Przygotowano nam rejsy autobusami wodnymi. Też po konkursie, mając jeszcze czas przed wylotem do kraju, mogliśmy z chłopakami zwiedzać Bangkok na własną rękę. Terminarz był jednak dosyć napięty, więc pozostał lekki niedosyt.

A jak wspominasz samą galę - która konkurencja podobała Ci się najbardziej?

Najciekawszy był pokaz strojów narodowych. Tyle, że ta konkurencja nie była moją mocną stroną. Jak zobaczyłem stroje narodowe moich rywali, to byłem naprawdę pod wrażeniem. W sumie to teraz po latach widzę, że ogólnie Europejczycy w tej konkurencji mają małe szanse zabłysnąć. Mamy zupełnie inne, dużo skromniejsze stroje na tle błyszczących barwami i pełnymi kolorowych piór strojów chłopaków z Ameryki Południowej i Azji. Bardzo ucieszyło mnie to, że zostałem wybrany do udziału w dwóch pokazach sponsorów strojów kąpielowych. Najbardziej jednak podobało mi się ostatnie wyjście w smokingach - zmobilizowało mnie, kiedy zbliżał się werdykt.

Uważasz, że ten konkurs pomógł Ci w późniejszej karierze modelingowej?

Myślę, że tak. Po powrocie do Polski z konkursu zacząłem brać udział w castingach do reklam i seriali, i bez żadnych dogrywek udało mi się dostać angaż do kilku projektów. Dużo osób z branży zaczepiało mnie i pytało o konkurs. Miałem również taką przygodę, że podczas jednej imprezy w moich rodzinnych stronach koło Białej Podlaskiej zapytano mnie, czy nie brałem udziału w Manhunt International. Bardzo mnie to zdziwiło, bo co prawda znajomi kojarzyli mnie z paru wywiadów dla lokalnej prasy, ale generalnie ludzie się tym tematem nie interesują.


Obecnie jesteś ambasadorem konkursu Manhunt w Polsce. Na czym polegają Twoje obowiązki?

Jarek Załęgowski w każdej sytuacji, nawet w przypadku obecnego Manhunta Piotrka Żyjewskiego, prosi mnie o radę. Nie podejmuje decyzji sam, pomimo to, że jest pomysłodawcą i założycielem Manhunt Poland. Na jego prośbę spotykam się osobiście z niektórymi kandydatami z regionów, do których ja mam bliżej, bo trudno określić charakter człowieka tylko na podstawie zdjęć czy czatowania na Facebooku. Lepiej po prostu poznać kogoś na żywo. Dlatego podzieliliśmy się obowiązkami z Jarkiem i jego grupą.

Konkursy piękności znasz również od strony oceniającej, ponieważ byłeś jurorem na konkursie Miss Deaf Poland oraz dwukrotnie na Miss AWF. Jak wyglądają wybory Miss z perspektywy jury?

Najpierw byłem jurorem konkursu Miss AWF, mniejszej rangi i na mniejszą skalę, ale bardzo fajnie przygotowanego. Znalazłem się tam dzięki Jarkowi. Po pewnym czasie zaproponował mi, czy nie chciałbym być jurorem na konkursie Miss Deaf Poland. Było to dla mnie lekkim zaskoczeniem, ale się zgodziłem. Do dzisiaj utrzymuję prywatny kontakt z niektórymi organizatorami i uczestnikami tego konkursu. Na początku nie wiedziałem dokładnie jak będzie wyglądała komunikacja pomiędzy nami, ale miałem dwóch tłumaczy przy scenie i w prywatnych rozmowach. Niektórzy uczestnicy byli zresztą tylko niedosłyszący, więc z nimi można było się normalnie dogadać.

Później prowadząca tego konkursu, była Miss Deaf Poland Iwona Cichosz wysłała mi spot reklamowy z włoskimi modelami pokazujący, że głusi są normalnymi ludźmi i nie ma żadnych barier w komunikowaniu się z nimi. Zaproponowała, aby stworzyć jego polską wersję. Powiedziałem o tym Jarkowi, który wziął na siebie organizację projektu. Filmik nagrywaliśmy w Szkole Filmowej w Łodzi. Dzięki m.in. Jarkowi wzięły w nim udział znane osoby jak Andrzej Piaseczny, Łukasz Nowicki i Marcin Cejrowski oraz kilku modeli. Widziałem już ten spot w kilku miejscach i jestem zadowolony, że mogłem wziąć w czymś takim udział.

Masz już na swoim koncie wiele udanych sesji zdjęciowych, między innymi pozowałeś jako niemiecki żołnierz i zdjęcie z tej sesji trafiło na okładkę książki „Seks w III Rzeszy”. Mógłbyś opowiedzieć coś więcej na temat tego projektu?

Sesję zaproponował mi fotograf z Wrocławia Konrad Bąk - moim zdaniem jeden z najlepszych fotografów, z którymi kiedykolwiek miałem okazję pracować. Po obejrzeniu jego portfolio, wysłałem do niego zapytanie, czy moglibyśmy się dogadać w sprawie jakiejś sesji. Chciałem podjąć z nim współpracę, choćby jednorazowo, żeby z kolei wzbogacić własne portfolio. Konrad powiedział mi, że będę pasował do jednej roli w dość kontrowersyjnym projekcie. Odezwał się ze szczegółami po powrocie ze Stanów Zjednoczonych - miałem założyć mundur SS, a sama sesja miała być w klimacie hitlerowskich Niemiec.

Po tej sesji w internecie zrobiło się głośno, pojawiły się niepochlebne komentarze. Konrad wyjaśnił mi jednak, że gdyby każdy unikał tego tematu, nie powstałby żaden film wojenny, a to i tak była tylko praca artystyczna. Ostatecznie zdjęcie znalazło się na okładce książki, widziałem też tatuaże nim inspirowane. Bardzo mnie cieszy, że ta praca została doceniona.

(Foto: Konrad Bąk)

Różni fotografowie oferują Ci różnego rodzaju sesje, które jak sam wspomniałeś bywają kontrowersyjne. Masz jakąś wyraźną granicę, na jakie zdjęcia nie możesz się zgodzić?

Na obecną chwilę nie interesują mnie żadne akty, chociaż miałem takie propozycje i już kilka razy odmawiałem. Podczas pracy z Konradem Bąkiem miałem co prawda sesję z modelką z podtekstem erotycznym, ale nie było tam żadnej nagości.

Miałeś również okazję zagrać epizody w kilku serialach, chyba największym Twoim osiągnięciem była rola w „Bodo”. Jak wspominasz pracę na planie tej produkcji?

To był chyba największy pułap, na którym się znalazłem, pomimo że nie miałem w tym serialu roli mówionej. Największe wrażenie zrobiło na mnie to, że grałem u boku swojego ulubionego aktora Piotra Szwedesa z ulubionego filmu „Młode wilki”. To była dla mnie niespodzianka, bo dopiero na planie dowiedziałem się, że on tam gra. Już wcześniej miałem za sobą role aktorskie, ale dopiero na planie „Bodo” poczułem się doceniony i zauważony.

Wspomniałeś o spotkaniu na planie z Piotrem Szwedesem. Jak odebrali Cię inni aktorzy i jaka atmosfera towarzyszyła pracy na planie?

Wiele osób na planie znałem już z poprzednich produkcji, między innymi dźwiękowców i kamerzystów. Z Piotrem Szwedesem zamieniliśmy dosyć naturalnie kilka zdań. Niesamowitym przeżyciem było dla mnie to, że inni aktorzy, z którymi akurat byłem wtedy na planie, traktowali mnie na równi, pomimo że jestem tylko po warsztatach aktorskich. Bardzo miło to wspominam i chciałbym jeszcze nieraz wziąć udział w takim projekcie.

Z wykształcenia jesteś ratownikiem medycznym, pracowałeś między innymi na plaży w Sopocie. Zdarzyły Ci się jakieś naprawdę niebezpieczne sytuacje, w których musiałeś interweniować?

Tak, jestem z wykształcenia ratownikiem medycznym i zdobyłem uprawnienia ratownika wodnego. Na szczęście w Trójmieście kąpielisko było dosyć płytkie i mało było wypadków w wodzie, więcej na lądzie. Nieraz zdarzało mi się udzielać pierwszej pomocy, lecz na szczęście nie zdarzył się jakiś bardzo poważny przypadek. Moje dotychczasowe doświadczenie nauczyło mnie opanowania i radzenia sobie w trudnych sytuacjach. W tym roku miałem ochotę pojechać chociaż na tydzień lub dwa, żeby posiedzieć z ratownikami, ale niestety przez szkolenia i początek nowej pracy nie było to możliwe.

Jako model i ratownik musisz mieć wysportowaną sylwetkę i dbać o swoją kondycję. W jaki sposób dbasz o to, aby jak najlepiej prezentować się na zdjęciach?

Biegam, gram w piłkę i chodzę na siłownię. Jeśli czeka mnie jakaś profesjonalna sesja zdjęciowa, to staram się też zastosować jakąś dietę, aby być w jak najlepszej kondycji.


Z tego co widziałem na Twoim Facebooku, bardzo lubisz podróżować. Jaka była Twoja najbardziej szalona zagraniczna wyprawa?

W zeszłym roku dostałem kilka dni wolnego i pojechaliśmy z chłopakami na Cypr na sześciodniowy pobyt. Znałem tylko czterech z dziesięciu uczestników wycieczki. To był właśnie taki spontaniczny wypad. Dzień po powrocie z jednym z kolegów z samego rana polecieliśmy z kolei do Madrytu na mecz Realu Madryt, którego jestem wielkim fanem.

Skoro mowa o Twoich zainteresowaniach i gustach - jakiej najbardziej lubisz słuchać muzyki?

Muzyka, która naprawdę mnie pobudza i nakręca, choć niektórym może wydać się to dziwne, to chillout i deep house. Właśnie takiego brzmienia słucham na co dzień. Oczywiście słucham też innej muzyki, ale to jest mój numer jeden przy dłuższej podróży samochodem.

Muzyka często idzie w parze z aktorstwem, między innymi podczas występów musicalowych. Czy śpiew również jest jedną z Twoich pasji?

Nie wiem czy rzeczywiście mam słuch muzyczny, ale uwielbiam tańczyć, choć nie jestem zawodowym tancerzem. Chciałbym jednak kiedyś spróbować swoich sił w musicalu.

A jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość - zamierzasz iść bardziej w stronę modelingu czy aktorstwa? Wiem, że miałeś też własną agencję fotograficzną.

Niestety nie prowadzę już własnej działalności. Lubię fotografować, ale zawiesiłem działalność, ponieważ zaproponowano mi umowę o pracę przy organizacji imprez. Teraz fotografuję bardziej z pasji, niż zawodowo. Obecnie zacząłem pracę w PKP Intercity i mogę powiedzieć, że moje pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Chciałbym się rozwijać w tej firmie. Co do aktorstwa, nie miałem ostatnio możliwości grania. Ostatni raz pojawiłem się na planie wiosną, ale bardzo chciałbym do tego wrócić. Myślę, że castingi, seriale czy modeling jak najbardziej wchodzą w grę - zawsze lubiłem to robić i traktowałem to poważnie, choć bardziej jako pracę dorywczą i dodatkową przyjemność. Kusi mnie znowu udział w jakimś konkursie na mistera. Jak usłyszałem, że Piotrek jedzie w to samo miejsce co ja w moim roku, wróciły wspomnienia.


Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat Michała Danilewicza i konkursu Manhunt Poland, zajrzyjcie na jego oficjalną stronę na Facebooku:
https://www.facebook.com/MichalDanilewiczManhuntPoland2012/
https://www.facebook.com/ManhuntPoland/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz