piątek, 30 października 2015

MAREKOS TV: Nowe wywiady!

Tutaj na razie chyba zbyt wiele nowych rzeczy ode mnie nie znajdziecie, ale zapraszam na mój kanał na Youtubie z wywiadami, między innymi z naszymi polskimi mistrzami w boksie: Krzysztofem "Diablo" Włodarczykiem i Krzysztofem "Skorpionem" Cieślakiem.



Subskrybujcie i lajkujcie:
https://www.facebook.com/MarekosBlog - strona na Facebooku,
https://www.youtube.com/channel/UCT8bkV22tDEd3H7Xbj4Z2dw - kanał na Youtubie.

wtorek, 20 października 2015

Wywiad z Anną Matysiak

Swój debiut na wielkim ekranie Anna Matysiak przeżywała cztery lata temu rolą Majki Lisieckiej w filmie "Listy do M.". 13 listopada 2015 w kinach będzie miała miejsce premiera drugiej odsłony świątecznej komedii. Z tej okazji udało mi się zadać aktorce znanej również z serialu "Klan" kilka pytań. W szczerym wywiadzie Anna Matysiak opowiada między innymi o swojej fascynacji tańcem, ambicjach aktorskich i zdrowym stylu życia. Zapraszam do lektury!

Anna Matysiak i Nikodem Rozbicki (kadr z filmu "Listy do M. 2")

Swoje pierwsze kroki na scenie stawiałaś w warszawskim Teatrze Wielkim oraz w Teatrze Muzycznym Roma, gdzie zagrałaś między innymi w spektaklu "Akademia Pana Kleksa". Obecnie jesteś studentką IV roku aktorstwa w Wyższej Szkole Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia. Skąd pomysł na zostanie aktorką i kiedy doszłaś do wniosku, że właśnie z tym kierunkiem chciałabyś związać swoją przyszłość?

Obecnie jestem absolwentką, w zeszłym roku skończyłam studia, a w tym oficjalnie obroniłam tytuł magistra. Bycie aktorką było dla mnie naturalnym przedłużeniem tańca. Jak zauważyłeś od dziecka mam kontakt ze sceną, aktorstwo przyszło po prostu jako konsekwencja i chęć rozwoju.

Widzowie znają Cię przede wszystkim z roli Anny Ramony Szymańskiej w popularnej polskiej telenoweli "Klan". Życie granej przez Ciebie bohaterki jest pełne komplikacji, między innymi dokonała ona aborcji i pracowała w dość kontrowersyjnej firmie sprzątającej. Co sądzisz o granej przez Ciebie roli - wolałabyś grać bardziej kryształowe postaci czy lubisz takie aktorskie wyzwania?

Moim zdaniem o wiele fajniejsze do grania są postacie „z zadrą”. Aktor ma wtedy więcej do roboty :-) Nie chodzi o wyzwanie lub jego brak, ale o możliwość ewolucji postaci. Oczywiście kryształowa postać też może wyewoluować w złą, ale o wiele rzadziej się to zdarza niż w drugą stronę. Fajnie jest mieć „co grać”, a postać która coś ukrywa, próbuje namieszać cały czas ma dwa cele, dzięki czemu staje się wielopoziomowa i moim zdaniem ciekawsza.

Z tego co wiem niedawno skończyłaś zdjęcia do realizowanego przez Telewizję Polską serialu "Bodo", opowiadającego losy polskiego artysty czasów międzywojnia. Czy mogłabyś powiedzieć coś więcej na temat granej przez Ciebie postaci? 

Gram w "BODO" chórzystkę/tancerkę tzw. Girlsy w jednym z teatrów, w którym pracuje młody Bodo. Poprzez postaci młodych adeptek teatralnych pokazywane są ciemne i jasne strony pracy w teatrze w tamtych czasach. Bodo także zostaje zmuszony do podejmowania swoich pierwszych poważnych i moralnie niejednoznacznych decyzji.

Oprócz aktorstwa niezwykle istotną rolę w Twoim życiu odgrywa taniec - ukończyłaś szkołę baletową, a Twój talent w tej dziedzinie można było podziwiać między innymi w serialu "Tancerze" oraz w licznych projektach tanecznych w kraju i za granicą (m.in. w Chinach i Niemczech). Co najbardziej fascynuje Cię w tańcu i jak mogłabyś zachęcić innych do uprawiania tego sportu?

Nie ukończyłam szkoły baletowej, zabrakło mi do tego trzech lat. Po kontuzji kolana i operacji zdecydowałam się przerwać naukę w baletówce. Jednak kontynuowałam przygodę z tańcem. (Tu na chwilę warto powrócić do pierwszego pytania. Kontuzja również dała mi wiele do myślenia i skłoniła do kontynuowania przygody scenicznej jako aktorka). Taniec to jest o wiele więcej niż sport. Aby być dobrym tancerzem nie wystarczą tylko umiejętności i hart ducha. Trzeba mieć wrażliwą duszę i umieć ukazać w tańcu emocje. Tak więc nie da się zachęcić do uprawiania tego sportu :-) hahaha to tak jakby zachęcać ludzi do bycia malarzami, rzeźbiarzami czy aktorami. Jeśli się tego nie pokocha to nie ma to sensu :-)

Przeglądając informacje na Twój temat na Facebooku moją uwagę przykuła informacja, że jesteś wielbicielką zdrowego stylu życia. W czym oprócz tańca objawia się Twoja dbałość o zdrowie, kondycję i urodę?

Przede wszystkim ćwiczenia fizyczne - sport. Wszelkiego rodzaju zajęcia fitness, bieganie, siłownia, cross fit, a aktualnie nawet muay thai! Bardzo ważne jest także komponowanie pełnowartościowych posiłków. Ja ze względu na alergię unikam glutenu i nabiału. Jeżeli ktoś jest w tej kwestii początkujący, polecam udanie się do trenera i dietetyka sportowego, pomoże ustalić dietę i nauczy jak radzić sobie w nowych sportowo-jedzeniowych realiach. Bardzo ważne jest dla mnie także źródło pokarmu czy kosmetyków - jestem pro-eko, jeśli tak można powiedzieć :-) Z czasem osiąga się coraz większą świadomość ciała - i treningu i tego czym to ciało karmimy, czy jakimi kosmetykami je traktujemy.

Wspominałem już o Twojej roli w filmie "Bodo", w październiku zobaczymy Cię w komedii romantycznej "Listy do M. 2", gdzie ponownie wcielasz się w postać Majki Lisieckiej, córkę Kariny (Agnieszka Dygant) i Szczepana (Piotr Adamczyk). Jakie są Twoje największe aktorskie marzenia i plany na przyszłość?

Dostać Oskara! Jestem zwolennikiem teorii, że trzeba stawiać sobie wysoko poprzeczkę, a czy jest dla aktora wyższa poprzeczka niż Oskar? :-)

Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat Anny Matysiak, zaglądajcie na jej oficjalny profil na Facebooku:
https://www.facebook.com/AnnaMatysiakAktorka

sobota, 17 października 2015

Wywiad z Jonem Coltonem Barrym

Myślę, że każdy z nas kojarzy "Scooby Doo" przynajmniej ze słyszenia. Ale czy wiecie, że pojawiła się nowa dwunasta już wersja tego kultowego serialu animowanego? Zadałem Jonowi Coltonowi Barry'emu, jednemu ze scenarzystów "Be Cool, Scooby Doo!" kilka pytań na temat nowego show, inspiracji, muzycznych doświadczeń, no i oczywiście jak doprowadzić dzieciaki do śmiechu. Zapraszam do lektury!

Jon Colton Barry: edytor fabuły/główny scenarzysta/facet opierający się o vana

Jesteś jednym z twórców “Be Cool, Scooby-Doo!”, dwunastej wersji animowanego serialu “Scooby Doo” produkcji Hanna-Barbera, która pojawiła się w USA 5 października. Jak zostałeś członkiem ekipy “Be Cool, Scooby-Doo!” i co przekonało Cię, że to był dobry wybór?

Wcześniej pracowałem z producentem i autorem “Be Cool, Scooby-Doo!”, Zac’iem Moncriefem przy serialu “Fineasz i Ferb”, gdzie zostaliśmy przyjaciółmi i szanującymi się współpracownikami. Zac reżyserował wiele moich ulubionych odcinków “Fineasza”, także tych przeze mnie napisanych, między innymi świąteczny odcinek specjalny i odcinek, który zapewnił serialowi pierwszą nominację do Emmy. Warner Brothers zaoferowali Zacowi możliwość odnowienia franczyzy Scooby Doo i stworzenia wersji, która będzie “mądra i zabawna” jak “Fineasz”. Było kilka projektów postaci i ogólnych pomysłów wokół, ale Zac dostał białe płótno, na którym mógł stworzyć swoje wymarzone show. Wydaje mi się, że polubił mój sposób pisania i kreatywne podejście do “Fineasza”, jak również wziął pod uwagę, że bardzo dobrze razem pracowaliśmy. Powiedział więc WB, że pierwszą rzeczą której potrzebuje jest praca ze mną i zbudowanie serialu od początku. Po typowej dezorientacji i odpowiedzi na serię pytań “Jon Colton KTO?” w celu usatysfakcjonowania firmy, Zac przywołał mnie i zapytał, czy mam chęć zrobić z nim serial. Byłem tego dnia wolny, więc się zgodziłem, nie mogłem przepuścić szansy ponownej pracy z Zac’iem, szczególnie przy czymś tak wielkim jak “Scooby Doo”. Show rozwijało się prężnie od 45 lat i stanowiło nieodłączną część dzieciństwa kolejnych pokoleń, także mojego. Wiedziałem, że Zac ma zaufanie do mojej pracy i chciał po prostu, abym robił to co do mnie należy - pisał jak ja i myślał jak ja. Tak więc pod jego nadzorem pomogłem stworzyć show “Scooby Doo”, które obydwaj chcielibyśmy oglądać. To wszystko przekonało mnie o słuszności tej decyzji.

"Be Cool, Scooby-Doo!" było dla Ciebie swego rodzaju wyzwaniem i eksperymentem. Wygląd postaci i ich osobowość uległy sporej zmianie. Nie obawiałeś się, że tych zmian będzie zbyt wiele?

Niewątpliwie to było wielkie wyzwanie, ale to właśnie sprawiało największą frajdę. “Eksperyment”, jeśli tak to można nazwać, stanowiło to jak nasze podejście do bohaterów i komediowa wrażliwość będzie działała w czymś tak zakorzenionym. Ucząc się więcej na temat dziejów “Scooby Doo” i jego kolejnych wersji, odkryliśmy że “zmiana” była właściwie regułą, a nie wyjątkiem. “Scooby Doo” zawsze się zmieniał i różnił w zależności od sezonu. Pięciu głównych bohaterów jeżdżących Wehikułem Tajemnic i rozwiązujących zagadki NIE było właściwie tym, na czym skupiało się większość programów o Scoobym. Postaci było wyrzucane lub dodawane, pojawiał się Scooby Dum i Scooby Dee, a także Scrappy. Paradygmat nie był stały i tak naprawdę stabilnym elementem byli tylko Kudłaty i Scooby. Wygląd bohaterów był już zmieniony i bardziej kreskówkowy, kiedy zabraliśmy się za show. Zac przywrócił ich do pierwotnego wzoru. Pod koniec nie martwiliśmy się już zbytnio jak ludzie będą reagować, ponieważ przymilanie się do oczekiwań innych jest pierwszym krokiem do wyczerpania się kreatywności. Musieliśmy po prostu stworzyć show, które nam się podoba – tak jak to zrobiliśmy w “Fineaszu”. Musisz po prostu zadowolić siebie i zaufać swoim instynktom – jak inaczej będziesz wiedział co napisać? Wiedzieliśmy, się nowy wygląd postaci spotka się z dużą reakcją, ale to była najważniejsza część naszej pracy. Bardziej kreskówkowy wizerunek pozwolił nam na szerszą paletę historii i komedii – od szeroko pojętej żartobliwości, po delikatnie niuanse dotyczące poszczególnych postaci. To trochę jak w “The Simpsons”, mogą w jednej chwili robić bardzo głupie i zabawne rzeczy, a dwie minuty później zaczynasz płakać przy wzruszającym momencie. Pragnęliśmy tego rodzaju kreatywnej wolności. Ironią jest to, że wróciliśmy do oryginalnej wersji z 1969-1970 i przypomnieliśmy serce show, czyli pięciu przyjaciół jadących z miasta do miasta, by rozwiązywać tajemnice. Pod tym względem nasz Scooby Doo jest wierny oryginałowi.

Ja i niesamowity Zac Moncrief spiskujący jak zrujnować dzieciom dzieciństwo przez nowy wygląd bohaterów

Zanim zacząłeś pracę dla Warner Bros. Animation, pracowałeś przez sześć lat przy disneyowskim “Fineaszu i Ferbie”. Jaki wpływ miały Twoje doświadczenia z tego serialu na kształt “Be Cool, Scooby-Doo!"?

Jak wspominałem, myślę że jednym z powodów dla których Zac i ja zostaliśmy zatrudnieni do Scooby’ego było nasze doświadczenie z “Fineaszem”. Ten serial był oczywiście ogromnym hitem i kochali go ludzie w każdym wieku. Nie mogę sobie wyobrazić, że Warner Brothers nie myśleli o tym, gdy pojawiliśmy się na pokładzie. Miałem szczęście z “Fineaszem”, że Dan Povenmire (jeden z twórców) był moim starym znajomym i widział moją sceniczną komedię “Play Things”, która była naprawdę głupiutką komedią skeczową. Podobał mu się scenariusz i dał mi jasno do zrozumienia, że chce podobnego klimatu w nowym show, które właśnie sprzedał Disneyowi, a którym był “Fineasz”. Pisanie dla teatru jest cudowne, jeśli chodzi o posiadanie całkowitej kontroli i ostatniego zdania co do wykonywanej pracy. Właśnie to robiłem przez poprzednie pięć lat. Obserwowałem kolejnych ludzi przewijających się przez widownię i ich reakcję, więc byłem pewien, że mogę ufać moim instynktom i TA widownia czy INNA widownia polubi to co robię. Oczywiście było mi bardzo miło widzieć, że mój głos i ton powoli wplatał się w gobelin wielu innych głosów i talentów kreatywnej ekipy “Fineasza”. Stał się po prostu częścią serialowego DNA. Zabrałem się do pisania kilku szkiców pełnometrażowego filmu dla “Fineasza” (który został zabity mniej więcej w tym samym czasie, gdy skazano na śmierć sam serial) i właśnie wtedy dostałem sygnał od Zaca, aby znów tworzyć to co było moim głosem. Niezwykle rzadko zdarza się, że scenarzysta może mieć całkowity głos w projekcie i nie jest ograniczany lub nie musi przystosować się do wcześniej ustanowionych głosów i tonów. Nauczyłem się też wiele w “Fineaszu” poprzez współpracę z tak wieloma wyjątkowymi talentami jak Dan, Swampy, Zac, Martin Olson, Rob Hughes, Piero Piluso (mój główny partner kreatywny w serialu) oraz moich kolegów od animacji i scenariusza jak Kim Roberson, Aliki Theofilopoulos, John Mathot, Kaz, Mike Diederich i wielu innnych wyjątkowych kreatywnych indywiduów. Zdobyte tam doświadczenie miało ogromne znaczenie, ponieważ zobaczyłem z pierwszej ręki jak i dlaczego “Fineasz” stał się tak wielkim przebojem. Disney ufał i szanował Dana i Swampy’ego, którzy z kolei ufali i szanowali ludzi, których zatrudniali. Wszyscy dążyliśmy do stworzenia show, które szczerze by się nam podobało i które uważaliśmy za zabawne, wierząc że nasza widownia pomyśli tak samo. Zac i ja wzięliśmy sobie te zasady do serca, więc WB pozwoliło nam zrobić “Be Cool, Scooby-Doo”.

Oprócz pracy scenarzysty w serialach animowanych, jesteś również niezwykle utalentowanym muzykiem. Słuchałem Twoich utworów na Soundcloud i są naprawdę dobre. Czy mógłbyś opowiedzieć coś więcej o swojej muzycznej karierze?

Cóż, na pewno mogę Ci wiele opowiedzieć o moim BRAKU muzycznej kariery. Pochodzę z kreatywnej rodziny, która od najmłodszych lat wymagała interdyscyplinarnego kreatywnego myślenia. Mój tata jest popularnym tekściarzem, więc dorastałem myśląc, że muzyka jest całkiem normalną pracą, chociaż w podstawówce byłem lepiej znany jako artysta wizualny i autor kreskówek. W szkole średniej zacząłem coraz poważniej traktować pisanie komedii, co skończyło się napisaniem i zagraniem w jednej z nich w ostatniej klasie. Towarzyszyła mi grupa przyjaciół, a całość wyemitowała szkolna telewizja. W wieku piętnastu lat dostałem pierwszy keyboard Casio i zacząłem pisać piosenki, co było swego rodzaju głupkowatym hobby do kiedy nie dostałem pierwszej gitary w ostatniej klasie szkoły średniej. Wtedy zacząłem poważniej podchodzić do muzyki. Wtedy również moje kreatywne poszukiwania zeszły na drugi plan, a na pierwszy wysunęła się muzyka. W wieku 19 lat wystartowałem z pierwszą kapelą, gdzie byłem wokalistą i autorem tekstów. Dostaliśmy propozycję kontraktu z wytwórnią jeszcze zanim zagraliśmy pierwszy koncert. Odrzuciłem ten kontrakt, głupio wierząc że to niedojrzałe i że lepszy nadejdzie, gdy zaczniemy występować w klubach. Oczywiście, ta grupa wkrótce potem się rozpadła i chociaż zacząłem kilka innych, żaden kontrakt z wytwórnią nie wszedł w życie. Żałuję, że nie przyjęliśmy tamtej propozycji. To byłoby świetne nagrać album. W wieku 26 lat uszkodziłem sobie ramię i przez rok nie mogłem grać na gitarze. W tym czasie powróciłem do pisania komedii, seriali i filmów. Powiedziałbym, że pisanie utworów jest moją pierwszą kreatywną miłością, a komedia równie bliską drugą. Te dwie pasje są ze sobą ściśle związane. W odbydwu liczy się poczucie rytmu, słowa i melodia. Nigdy nie przestałem pisać piosenek i miałem szczęście, że Disney zdecydował się załączyć co najmniej jeden oryginalny utwór do każdego odcinka “Fineasza”. Pisanie tekstów dla tego serialu było naprawdę cudowne. Wśród nas było wielu wspaniałych utalentowanych muzyków i tekściarzy, a ja stałem się częścią głównej grupy autorów, którzy tworzyli piosenki w godzinę. Już napisałem kilka piosenek dla “Scooby Doo” i liczę na to, że pozwolą mi pisać więcej, chociaż są trochę nieufni wobec scenarzysty piszącego teksty.

Nie ma to jak ucieczka z miejsca zdarzenia

Bycie scenarzystą seriali animowanych skierowanych do dzieci wymaga wiele cierpliwości, empatii czy czegoś w rodzaju “dziecięcej wrażliwości”. Jak mógłbyś opisać swoją osobowość w kilku słowach? Jakie są najważniejsze wartości w Twoim życiu? 

John Lassiter powiedział coś na temat Pixar, co zawsze przytaczaliśmy w naszej pracy przy “Fineaszu”: “Nie robimy filmów dla dzieci, po prostu nie WYKLUCZAMY ich”. Kiedy miałem dziewięć lat, jak wielu ludzi których znam, znajdowałem naprawdę zabawne rzeczy i filmy. Dorastałem na Monty Pythonie, Woodym Allenie, Melu Brooksie i Marx Brothers. Byli czymś w rodzaju moich sobotnich porannych kreskówek (które oczywiście też oglądałem). “Czy leci z nami pilot?” było po prostu przezabawne. “Wrażliwość” wobec dzieci, w moim odczuciu, znaczy respektowanie ich potrzeb. Szanowanie ich inteligencji, nieogłupianie pewnych rzeczy, zdumiewając się elastycznością dziecięcych umysłów. Dzieci potrafią zaakceptować więcej absurdu, dziwnych i surrealistycznych pomysłów niż dorośli. Wierzę i mam nadzieję, że jestem w stanie trzymać się i zachować dziecięce zdumienie oraz wrażliwość jako dorosły. Mam trzyletniego syna i nie mam problemu z tarzaniem się po podłodze i “bawieniem się” tak jak sam byłem dzieckim. Robienie samochodzików i podkładanie głosu pluszowym zwierzakom oraz tworzenie gier i dialogów z pomocą zabawek i innych materiałów. Ten rodzaj udawania nadal ma dla mnie sens. Co do mojej osobowości, nie jestem chyba właściwą osobą to pytania o tę sprawę. Mogę śmiało o sobie powiedzieć, że jestem kreatywnym rozwiązywaczem problemów. Mam skłoność do bycia empatycznym, co może być wyniszczające, bo stale jesteś bombardowany emocjami ludzi wokół. Jestem odludkiem z natury, nielubiącym za bardzo zgromadzeń i tłumów, pewnie z wielu opisanych wcześniej powodów. Najważniejsze dla mnie wartości to rodzina, muzyka, humor, kreatywność i samotność.

Nadchodzi wiele nowych odcinków "Be Cool, Scooby-Doo!" i wydaje się, że najlepsze dopiero przed nami. Czy mógłbyś zdradzić czego fani Scooby Doo mogą się spodziewać od serialu w przyszłości?

Wierzę, że serial staje się z kolejnymi odcinkami coraz lepszy. Zabraliśmy się do produkcji, zanim ostatecznie zdecydowaliśmy o strukturze show i sposobie jego wykonania. Kiedy tylko znaleźliśmy właściwą strukturę i podejście, realizacja naszej oryginalnej wizji stała się prostsza. To najbardziej napędzana przez bohaterów wersja “Scooby Doo”. Wierzę, że widownia pokocha tą wersję paczki przyjaciół jak nigdy dotąd. Zac i ja ciężko pracujemy na zbudowaniu tych bohaterów w sposób prawdziwy i trójwymiarowy, z różnymi wadami i dziwactwami, mogą oni ewoluować i dorastać w kolejnych sezonach. Ludzie mogą się spodziewać dalszego pogłębiania ustanowionego przez nas rodzaju komedii. Jestem już w połowie pisania drugiego sezonu, chociaż dopiero w tym miesiącu zaczęliśmy emitować pierwszy. Nie chcę na razie nic zdradzać, ale jeśli będziecie oglądać serial i pokochacie bohaterów tak jak my, wtedy obiecuję wam że pokochacie również to co będziemy z nimi robić w kolejnych etapach serialu. 

Czas sprawdzić kim NAPRAWDĘ jest edytor fabuły!

Serial "Be Cool, Scooby-Doo!" pojawi się w Polsce już 28 listopada na kanale Boomerang!

Interview with Jon Colton Barry

I think all of us know "Scooby Doo" at least from hearsay. But do you know that there is a new twelfth version of this iconic animated series? I asked Jon Colton Barry, one of the writers of "Be Cool, Scooby Doo!", some questions about the new show, his inspirations, musical experience and, obviously, how to make children laugh. Enjoy the interview!

Jon Colton Barry: story editor/head writer/guy leaning on a van

You are one of the creators behind "Be Cool, Scooby-Doo!", the twelfth incarnation of Hanna-Barbera's Scooby-Doo animated series, which premiered in the US on October 5th. How did you become a member of the "Be Cool, Scooby-Doo!" crew and what convinced you that it was a good decision?

I first worked with BCSD producer/showrunner, Zac Moncrief, on “Phineas & Ferb,” where we became great friends and respected collaborators. He directed many of my favorite “Phineas” episode and moments that I wrote, including the first Christmas special and the episode which earned the series its first Emmy nomination. Warner Brothers offered Zac the opportunity to reinvent the Scooby Doo franchise and create a version of the series that was “smart and funny” like “Phineas.” There had been some character designs and general ideas floating around, but, otherwise, Zac was given a blank canvass to create the show he wanted. I guess he liked my writing style and general creative approach on “Phineas,” as well as the fact that he and I worked very well together, so he told WB the first thing he needed was to start working with me on building the show from scratch. After the typical total confusion and “Jon Colton WHO?” questions were dealt with to WB’s satisfaction, Zac called me up and asked if I had any desire to create a Scooby Doo series with him. I was free that day, so I said yes. I couldn’t pass up the opportunity to work with Zac again, especially on something as massive as “Scooby Doo,” which had been going strong for 45 years and was an indelible part of generations of childhoods, including our own. I knew Zac respected and had complete confidence in my work and what he wanted was just for me to do what I did, write like me, think like me – and, under his supervision, help create a new Scooby Doo show we would both want to watch. All of that convinced me it was the right decision.

"Be Cool, Scooby-Doo!" was a kind of challenge and experiment for you. The design of the characters has changed a lot and even their personality. Weren't you afraid that there would be too much changes?

It was definitely a big challenge, but that’s what’s fun about it. The “experiment,” if that’s the correct word for it, was seeing how our approach to character and our comedic sensibility would work on something so established. What we discovered, as we learned more about the history of Scooby Doo and the various incarnations, was that “change” was actually the rule, not the exception. Scooby Doo has always changed and been different from series to series. A show about those five main characters driving around in the Mystery Machine solving mysteries is actually NOT what most of the Scooby shows were focused on. Characters were dropped or added, there was Scooby Dum and Scooby Dee and, of course, Scrappy. The paradigm was constantly shifting with the only, real stable element being Shaggy and Scooby. The character designs were already pushed and more cartoony when we got there and, in fact, Zac pulled them back from where they were. In the end, we couldn’t worry too much about how people would react because pandering to others’ expectations is the first step towards creative bankruptcy. We just had to make a show we liked – just like we did on “Phineas.” You have to please yourself and trust your gut – otherwise how do you even know what to write? We understood there would be a strong reaction to the new look, but it was an essential part of our approach. The more cartoony look allows us a larger, wider palate of storytelling and comedy – from broader slapstick to subtle, character nuance. It’s like how on the Simpsons, they can do very silly, funny cartoony things one moment and then make you well up with tears at a poignant moment two minutes later. We wanted that kind of creative freedom. The ironic part of it is that we went back to the original 1969/1970 series as our starting point and returned to the heart of the show, again, those five characters driving from town to town solving mysteries. It’s a very faithful, conservative Scooby Doo in that respect.

Me and the lovely Zac Moncrief plotting how we're gonna ruin everyone's childhood through character designs

Before you started your work for Warner Bros. Animation, you had been working on Disney's "Phineas and Ferb" for six years. How much influence did your experience from "Phineas and Ferb" have on "Be Cool, Scooby-Doo!"?

As I mentioned, I think one of the reasons Zac and I were hired on Scooby was our experience on “Phineas.” That show was, obviously, a huge hit and was beloved by people of all ages. I can’t imagine that didn’t cross Warner Brothers’ minds when we came onboard. I was also very lucky on “Phineas” in that Dan Povenmire (one of its creators) was an old friend and had seen a stage comedy I had written called “Play Things,” which was a very silly, sketch comedy-type show. He liked the writing in the show and made it clear to me that he wanted that tone in the new show he had just sold to Disney, which was “Phineas.” Writing in theater is wonderful in terms of finding your voice and having complete control over your work, which is what I had been doing for the previous five years. I had been able to watch audience after audience react to my work so I was very confident that I could trust my instincts and the audience, AN audience, SOME audience, would enjoy it. It was, of course, very rewarding to see that voice and tone slowly get woven into to the tapestry of unique voices and talent that all the creative people on “Phineas” brought to the show. It just became a part of the show’s DNA. I went on to write a few drafts of the feature film for “Phineas” (that got killed around the same time they decided to kill the series) and that’s when I got the call from Zac – to, once again, just do what I did in my own voice. It’s very rare, I’ve since learned, that a writer gets to bring the entirety of their own voice to a project and be asked not to water it down or alter it to fit in with some already pre-established voice or tone. I also learned so much on “Phineas” from working with so many remarkable talents like Dan, Swampy, Zac, Martin Olson, Rob Hughes, Piero Piluso (my main creative partner on the show) and my fellow board artist/writers like Kim Roberson, Aliki Theofilopoulos, John Mathot, Kaz, Mike Diederich and so many other unique, individual creative people. My experience there was a huge influence because I saw, firsthand, how and why “Phineas” became the big hit show it became. Disney trusted and respected Dan and Swampy, who, in turn, trusted and respected the people they hired – and all of us were simply trying to make a show we genuinely liked and thought was funny, trusting and respecting our audience to feel the same way. Zac and I brought as much of that as WB allowed into making “Be Cool, Scooby-Doo.”

Apart from working as a writer for the animated TV shows, you are also a very talented musician. I heard your songs on Soundcloud and there are really good. Can you tell me something more about your musical career?

Well, I can certainly tell you a lot about my LACK of a musical career. I came from a creative family and multi-discipline creative thinking was encouraged from an early age. My father is a very successful songwriter, so I grew up thinking music was a fairly normal thing to do, although I was actually known as more of a visual artist and cartoonist in grade school. I began taking comedy writing more seriously in high school, ending up writing and starring in a sketch comedy show in my senior year along with a bunch of friends on our local school cable channel. At around fifteen years old I got my first Casio keyboard and began writing songs, which was kind of a silly hobby until I got my first guitar senior year of high school and started taking music very seriously. That’s when the other creative pursuits kinda fell to the wayside and music became my main focus. I started my first band as a singer/songwriter at 19 and we were offered a record contract before ever even playing our first show. I turned down that contract, stupidly believing it was premature and a better one would come along once we started playing in clubs. Of course, that band fell apart fairly soon after and, although I started a few more bands, no other record contract materialized. That’s my only regret, not taking that record contract. It would have been fun to make an album. At 26 I injured my arm and was forced to stop playing the guitar for a year, in which I began to pick up where I left off writing comedy, television and movies. I’d actually say songwriting is my first creative love, with comedy writing a close second. The two are actually remarkable related. They’re both rhythm, lyrics and melody. I never stopped writing songs and was fortunate that Disney decided they wanted at least one original song in each episode of “Phineas.” The songwriting on that show was one of the most enjoyable aspects. There were a lot of great, talented musicians and songwriters and I became a part of the core group of writers who banged out the songs in an hour. I’ve written a few songs for Scooby Doo already and I’m hoping they will allow me to contribute more, although they seem a little suspicious of the head writer also writing songs. 

Technically, 'hit and run' is a form a meddling
    
Being a writer of animated series which are directed at children requires a lot of patience, but also empathy and something like "children's sensitivity". How can you describe your personality in a few words? What are the most important values in your life?

John Lassiter said something regarding Pixar that we’d often quote in the context of our approach on “Phineas,” he said: “We don’t make movies for children, we just don’t EXCLUDE them.” When I was nine years old, like most people I know, I found truly funny things and movies truly funny. I grew up on Monty Python, Woody Allen, Mel Brooks and the Marx Brothers. They were like my Saturday morning cartoons (which I also watched, of course). “Airplane” is just funny. “Sensitivity” to children, in  my mind, means respecting children. Respecting their intelligence, not dumbing things down for them, marveling at how elastic their brains are. Children can accept much more absurd, strange, surreal ideas than most adults can. I believe, I hope, I’ve been able to hold on to and maintain a childlike wonder and sensibility as an adult. I have a three-year old son and I have no problem getting down on the floor and “playing” just like when I was a child. Making cars and stuffed animals talk and create games and stories out of any toys or materials. That level of make-believe still makes sense to me. As for my personality, I’m probably the wrong person to ask. I would say I’m a creative problem solver. I tend to by fairly empathic, which can be crippling because you’re constantly being bombarded by the emotions of those around you. I’m solitary by nature, not liking crowds or social situations very much, probably for many of the reasons stated above. The values most important to me are family, music, humor, creativity and solitude.  

There are a lot of brand new episodes of "Be Cool, Scooby-Doo!" coming and I guess the best is yet to come. Can you reveal what Scooby Doo's fans can expect from the show in the future?

I believe the show gets better and better as it goes on. We really jumped right into production before we’d fully nailed down the show and how we want to make it. Once we found the correct structure and approach, it became easier to realize our original vision of what it should be. This is the most character-driven Scooby series ever. I believe the audience will fall in love with this version of the gang in a way they never have previously. Zac and I worked hard on building these characters into real, three-dimensional humans with flaws and quirks, who can also evolve and grow with the series. What people can expect is a further comedic exploration of what we’ve established. I’m already halfway into writing the second season, even though we’ve only just begun airing the first season this month. I don’t want to give anything away, but if you watch the show and fall in love with the characters the way we have, then I promise you will truly love what we’ve done with them as the series progresses.

Now let's see who this story editor REALLY is!

You can watch new episodes of "Be Cool, Scooby-Doo!" on Cartoon Network from Monday to Friday!