poniedziałek, 30 września 2019

Rozmowa z Adrianem Michałowskim

Adrian Michałowski jest 23-letnim modelem ze Zgorzelca, który w lutym 2020 będzie reprezentował Polskę jako Manhunt Poland 2019 na najstarszym międzynarodowym męskim konkursie urody Manhunt International. Na początku 2019 wyjechał na kilkumiesięczny kontrakt modelingowy do Indii, a jego największą modową inspiracją jest włoski model Mariano Di Vaio. Adrian posiada również uprawnienia ratownika wodnego i instruktora pływania. W wywiadzie opowiada między innymi o swoich przygotowaniach do konkursu Manhunt International, wrażeniach z pobytu w Indiach i planach na przyszłość.


W maju 2019 ogłoszono, że będziesz reprezentował Polskę na konkursie Manhunt International. Jak dowiedziałeś się o tym konkursie i zostałeś Manhuntem Poland 2019?

To był czysty przypadek. Pasjonuję się modą, więc założyłem konto na Instagramie, na którym dodawałem zdjęcia pod kątem modelingu. Organizator Manhunt Poland Jarek Załęgowski zauważył mój profil i napisał do mnie maila, czy nie jestem zainteresowany udziałem w konkursie. Powiedziałem, że w sumie czemu nie, ale było jeszcze kilku kandydatów, więc musiałem czekać na decyzję. Śledziłem działania Manhunta Poland 2018 Patryka Tomaszewskiego, utrzymywałem kontakt z Jarkiem i pod koniec grudnia dowiedziałem się, że zostałem wybrany. Wtedy też spotkałem się z Manhuntem Poland 2012 Michałem Danilewiczem, aby lepiej poznać ten konkurs.

Jedną z najważniejszych konkurencji w konkursie Manhunt International są stroje ludowe. Czy masz już jakiś wstępny pomysł na swój strój?

Zaczęliśmy już rozmawiać na ten temat, ale nie ustaliliśmy jeszcze nic konkretnego. Myślę o typowym stroju ludowym, chociaż wojskowy też byłby fajny. Mamy jeszcze sporo czasu, bo konkurs odbędzie się dopiero w lutym 2020 na Filipinach. Termin trochę się przesunął, ale w sumie nawet się z tego cieszę, bo miejsce jest bardzo ciekawe.

Filipińczycy bardzo lubią konkursy piękności, a widok Europejczyka zawsze wzbudza ich duże zainteresowanie.

Tak jest chyba we wszystkich azjatyckich krajach. Podobnie miałem, kiedy byłem w Indiach. Gdziekolwiek nie poszliśmy, ludzie chcieli robić sobie z nami zdjęcia.

Interesowałeś się wcześniej konkursami miss i misterów?

Nie, kompletnie nic. Byłem w tym temacie zupełnie zielony, dopiero Jarek zaczął mi tłumaczyć jak te konkursy funkcjonują i wdrożył mnie w kulisy.

Na Filipinach czeka Cię zetknięcie z zupełnie inną kulturą. Zacząłeś się już zapoznawać się z panującymi tam obyczajami?

Jeszcze nie. Na razie tylko dodał mnie do znajomych na Facebooku jeden chłopak z Filipin i napisał, że wspiera mnie od samego początku i będzie trzymał za mnie kciuki. Bardzo miło z jego strony.

W czerwcu 2019 miałeś okazję zasiąść w jury konkursu Miss Polonia Województwa Wielkopolskiego. Jak wspominasz to doświadczenie?

O ile dobrze pamiętam, dostałem zaproszenie od Dawida Zmyślonego, który był organizatorem konkursu. Całość została bardzo dobrze przygotowana. To był mój pierwszy raz w roli jurora, ale nie sprawiło mi to żadnych trudności. Mieliśmy karteczki, na których wspólnie przydzielaliśmy punkty. Jako jedyny w jury nie interesowałem się wcześniej konkursami, więc myślałem, że moje oceny będą całkowicie rozbieżne od innych ocen. Okazało się jednak, że ma się to męskie oko i mieliśmy wszyscy podobne typy. Z chęcią powtórzyłbym to doświadczenie w przyszłości, jeśli będę miał możliwość.


Z tego co wiem, masz uprawnienia ratownika i instruktora pływania. Zdarzyły Ci się jakieś ekstremalne sytuacje, w których musiałeś ratować czyjeś życie?

Przeważnie ratowałem dzieci. Dwa czy trzy lata temu pracowałem na odkrytym basenie w Andrychowie. Było tam bardzo dużo ludzi, bo latem zjeżdżały się tam osoby ze wszystkich okolicznych wiosek. Było z pięćset osób, a nas ratowników tylko czterech. Był tam duży 50-metrowy basen, brodzik dla dzieci i basen rekreacyjny, na którym były wszystkie atrakcje. Trudno było wypatrzeć, kiedy działo się coś niebezpiecznego. Miałem jednak szczęście, bo w ciągu dwóch tygodni cztery razy akurat ja zauważyłem, kiedy ktoś się topił. Miałem dwie akcje z trzyletnimi dziećmi, które wchodziły same do wody, a rodzice leżeli sobie gdzieś na kocyku. Zupełnie nie reagowali na to, co robią ich dzieci. Na szczęście w porę zareagowałem i nie doszło do tragedii.

Nadal pracujesz jako ratownik?

Teraz już nie, ale w te wakacje chciałem do tego wrócić i pojechać jako ratownik nad morze. Kiedy jeszcze studiowałem w Polsce na filologii angielskiej w Wyższej Szkole Filologicznej we Wrocławiu (po pierwszym zaliczonym roku zrezygnowałem), pracowałem na basenie jako ratownik i instruktor w zależności od dnia. Skończyłem zresztą liceum sportowe w klasie o profilu ratownictwo wodne i właściwie dopiero wtedy nauczyłem się pływać. Przykładałem się do tego sumiennie i bardzo dobrze wspominam te czasy.

Czyli od razu pokochałeś pływanie?

Tak. Dwa-trzy razy w tygodniu staram się chodzić na basen z samego rana. Przepływam wtedy mniej więcej dwa kilometry, czyli ok. 80 basenów.

A poza pływaniem jakie uprawiasz sporty?

Od poniedziałku do soboty uprawiam crossfit. Trenuję go mniej więcej od roku, uwzględniając trzymiesięczną przerwę związaną z wyjazdem do Indii. Trochę podupadłem przez ten czas z formą, ale już wróciłem do pracy. Chciałbym trenować jeszcze więcej, ale basen i crossfit to już wystarczający wysiłek dla mięśni.

Muskulatura również jest ważną częścią konkursu Manhunt International, więc nie będziesz miał z tym problemu.

Mam nadzieję, że nie. Kiedy wyjechałem do Indii, rzuciłem treningi, więc schudłem i ważyłem 80 kilo, ale już znów przytyłem dziewięć. Mam jeszcze pół roku, więc zdążę popracować nad sylwetką. Liczy się też dieta, chociaż nie mam jakiegoś stricte wyznaczonego jadłospisu. Ograniczam pieczywo, ziemniaki, słodkości i fast foody. Sam ustaliłem sobie sposób odżywiania po rozmowie z trenerem crossfitu. Trzymam się go i jestem zadowolony z efektów. Chciałbym się zaprezentować z jak najlepszej strony, bo udział w Manhunt International zdarza się tylko raz w życiu.

Zawsze byłeś szczupły czy przeszedłeś jakąś spektakularną metamorfozę?

Szczupły byłem zawsze, ale w trzeciej liceum nabrałem mięśni. Jak pokazuję ludziom moje zdjęcia z wcześniejszych klas, to nie mogą uwierzyć, że to byłem ja.


Wspomniałem, że od kilku lat pracujesz jako model. Jak stałeś się częścią świata modelingu?

W zasadzie przez Instagrama (śmiech). Moja mama zaczęła mi robić zdjęcia, a później moja dobra koleżanka z gimnazjum, która była początkującą fotografką, robiła mi sesje zdjęciowe, żeby wzbogacić swoje portfolio. Potem mama doradziła mi, żebym założył konto na MaxModels. Założyłem, wstawiłem zdjęcia, do nikogo nie pisałem i pewnego dnia odezwali się do mnie agencji SPP Models we Wrocławiu, że są mną zainteresowani i chcieliby mnie zobaczyć. Uznałem, że warto spróbować. Najpierw jeździłem na zdjęcia, żeby zbudować sobie portfolio, a potem w końcu mnie wzięli. Jesienią 2018 odbył się z kolei casting na kontrakt do Indii. Do siedziby SPP Models przyjechały dwie panie z Indii, spotkałem się z nimi i po dwóch tygodniach dostałem telefon, że są mną zainteresowani i zapytali, kiedy mógłbym wyjechać. Zaproponowałem im koniec stycznia, bo akurat kończył mi się rok zerowy, a nie chciałem, by te dwie rzeczy na siebie nachodziły. Poleciałem na trzy miesiące, nie mając wcześniej doświadczenia w modelingu poza Instagramem.

Nie miałeś wcześniej żadnych zagranicznych kontraktów?

Nie, to był mój pierwszy wyjazd zagraniczny i jedyny jak na razie związany z modelingiem. Było dobrze, wielu rzeczy się nauczyłem i zdobyłem cenne doświadczenia, co było dla mnie bardzo ważne.

Jak wspominasz to zetknięcie z hinduską kulturą?

To rzeczywiście całkowicie inna kultura, ludzie i środowisko, chociaż można się do tego przyzwyczaić. Raczej nie chciałbym tam mieszkać na stałe, ale na trzy miesiące na pewno warto tam przyjechać. Niestety miałem problem z tym, że byłem za duży w barkach i klatce piersiowej. Miałem 110 centymetrów, a oni potrzebowali maksymalnie 100-102. Zostałem wybrany w listopadzie, a wyjechałem w styczniu, więc przez te dwa miesiące trochę się rozrosłem i nabrałem masy mięśniowej, bo ćwiczyłem crossfit. Tak więc musiałem chudnąć i chudnąć. Miałem tam mniejsze zlecenia (mniej więcej dwa dni w ciągu tygodnia), ale dopiero po miesiącu zaczęła się dla mnie prawdziwa działalność modowa. W Indiach poznałem wspaniałych ludzi, między innymi Mateusza Mila z „Top Model”.

A oprócz pracy modelingowej miałeś okazję lepiej poznać Indie?

Trochę zwiedziłem, a co środę mieliśmy pozwolenie, aby pójść sobie z innymi modelami na imprezę jako odskocznię od pracy. Mieliśmy bar, w którym wszystko było dla nas za darmo. Problem był z jedzeniem. Przeważnie jadłem owsiankę, jajka, owoce i warzywa, więc szybko schudłem. Mieszkałem obok New Delhi, ale w miejscu, gdzie był tylko jeden sklep, w którym wielu rzeczy nie było. Mieliśmy też siłownię, na której musieliśmy ćwiczyć, ale ja nie mogłem, bo musiałem zejść z mięśni. Tak więc właściwie tylko biegałem. Jakoś przetrwałem jednak te trzy miesiące. Miałem też cały czas wsparcie Jarka, za co mu bardzo dziękuję.

W okresie Twojego pobytu w Indiach w kraju panowały zamieszki na tle politycznym.

W naszym rejonie było bezpiecznie, ale słyszałem, że był jakiś konflikt z Pakistanem. Jak wracałem samolotem, to musieliśmy lecieć naokoło Pakistanu, więc lot przedłużył się o dwie godziny. To był jedyny problem. Mieliśmy jeszcze informację, żeby nie zwracać na siebie uwagi jak gdzieś wychodzimy, bo może dojść do niebezpiecznych sytuacji. Dwie dziewczyny z naszej agencji poleciały na sesję przy granicy z Pakistanem i musiały zamknąć wszystkie drzwi i zasłonić żaluzje, żeby nikt nie widział, kto tam jest. Tam przy granicy na pewno było groźniej.

Co najbardziej pociąga Cię w modelingu?

Dbanie o siebie, ponieważ bycie modelem sprawia, że jeszcze bardziej musisz się starać dobrze wyglądać. Nie zależy mi jednak na jakimś wywyższaniu się czy zabieganiu o obserwatorów na Instagramie.


Oprócz modelingu i ratownictwa wodnego, podobno całkiem nieźle grasz na gitarze.

Traktuję to raczej jako hobby. Zaczęło się od tego, że moi przyjaciele z dzieciństwa grali na gitarze, kolega kupił sobie nową i zapytał mnie, czy nie chcę od niego starej. Wziąłem i co dwa-trzy dni uczyłem się grać z filmików na Youtubie. Nauczyłem się kilku piosenek, później próbowałem to robić bardziej profesjonalnie. Żeby dobrze grać na gitarze, trzeba jednak codziennie grać po kilka godzin, a ja miałem też inne zajęcia. Bardzo dobrze nauczyłem się grać jedną piosenkę, ale siedziałem nad nią ze trzy tygodnie po kilka godzin dziennie. Proste chwyty czy „Nie płacz, Ewka” jestem w stanie zagrać. Bardziej dla siebie się tego nauczyłem, żeby pograć sobie przy ognisku albo na plaży.

Śpiewać też umiesz?

Nie śpiewam, chyba, że w jakiejś większej grupie, ale samemu nie.

Jak mógłbyś określić swój gust muzyczny?

Głównie słucham muzyki z lat 70., 80. i 90., ale nie zamykam się na nowsze utwory, bo często słyszę je w radiu. Nie lubię polskiego rapu i hip hopu. Przede wszystkim słucham rocka i amerykańskiego rapu. AC/DC, Queen czy Beatlesi to moje ulubione klimaty.

Na swoim profilu na Instagramie publikujesz stylizacje inspirowane włoską modą, pojawiają się też komentarze porównujące Cię do Mariano Di Vaio. Jak mógłbyś opisać swój styl?

Faktycznie, czerpię inspirację przede wszystkim z Mariano Di Vaio. Kupuję nawet ubrania w jego sklepie internetowym. Te ubrania są stylowe, a zarazem inne niż te dostępne w Polsce. Bardzo lubię dbać o wygląd i nie widzę w tym nic złego. Facet powinien o sobie dbać i wyglądać schludnie.

Czyli jak rozumiem korzystasz z usług barbershopów? 

W barbershopie byłem tylko raz, bo sam umiem zadbać o swoją brodę. Patrzyłem na Youtubie jak to robią inni, kupiłem sobie własny trymer i po kilku nieudanych próbach zaczęło mi to wychodzić. Tak samo z fryzurą nikt nie musiał mi układać włosów. Oglądałem zdjęcia Mariano Di Vaio i wzorowałem się na nim przy układaniu aż w końcu mi się udało. Mam swojego ulubionego fryzjera w Niemczech, który jest Włochem i to on mnie strzyże. Mieszkam przy granicy, więc mam blisko.

A jakie są Twoje plany na przyszłość?

Przede wszystkim skupiam się na modelingu, aby w przyszłości założyć firmę związaną z modą. Być może będzie to jakaś linia ubrań lub coś związanego z Instagramem, bo to medium cały czas się rozwija. Na razie nie ma nic lepszego do prezentowania zdjęć i myślę, że ten trend się utrzyma. W Polsce taką firmę prowadzi na tę chwilę chyba tylko Łukasz Podliński z Krzysztofem Adamczykiem, który robi mu zdjęcia. Chciałbym robić coś w tym stylu.


Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat Adriana Michałowskiego, zajrzyjcie na jego oficjalną stronę:
https://www.instagram.com/adrian__michalowski/

wtorek, 17 września 2019

Interview with Allisyn Ashley Arm

Allisyn Ashley Arm is an American actress, well-known for the roles of Zora Lancaster in Disney TV series "Sonny with a Chance" and "So Random" and Heather in "A.P. Bio". Recently she started her career as a director and her short movie "Nasty Habits" was awarded on such festivals as Independent Shorts Awards and Olympus Film Festival. She is also a talented painter and she had her first art exhibition at the age of fifteen. In the interview, Allisyn is talking about the beginning of her acting career, her work on the set of Disney TV shows, fascination for directing and art and her plans for the future.


After appearing in some TV commercials you started your real acting career at the age of six, playing episodic roles in TV shows like "Strong Medicine", "Friends" and "Judging Amy". How did you become interested in acting and when did you decide that you want to do it professionally?

When I was very little, my parents would take me to a lot of local theatre productions. I was a talkative and fearless child, and during the performances I would try to interact with the cast, desperately wanting to join them on stage. Instead of discouraging this outgoing behavior and telling me to sit still and be quiet, my mom and dad decided to take me to an acting class at age four. At my very first class one of the coaches, Lynne Marks, asked if she could represent me as my manager. My parents said yes, and began driving me to auditions nearly every day. I started getting hired for commercials frequently, and my dad ended up quitting his job so he could be with me full time.

My parents always made sure I was happy while working and that I never felt pressured to pursue an acting career. Acting always felt like a hobby to me. After school, my friends went to soccer practice, and I went on auditions. Other little girls at auditions would have brand new outfits and would be all dolled up with perfect hair, but I went into all of my auditions barefoot with stains on my shirt and unbrushed hair. I think my authenticity helped me book so many jobs growing up. I was always having fun auditioning and being on set, and it showed in my work. My parents did such an incredible job making sure that my acting career never got in the way of having a normal and fun childhood. They even turned down jobs that conflicted with play dates and friends' birthday parties to keep me from getting burnt out. There is no way I would've gotten to where I am today without the support and help from my parents.

From 2009 to 2013 you played the role of Zora Lancaster in Disney TV shows "Sonny with a Chance" and "So Random". What are your favourite and most hilarious moments from playing in Disney? Are you still in touch with your friends from these times? 

While working on "Sonny With A Chance", I created a life-size dummy that I named Ortho. I bought a set of men's clothes and boots from a thrift store, then stuffed them with towels and blankets and duct taped it all together. I attached a basket ball as his head, then completed the look with a hideous vampire Halloween mask I found at a local pharmacy. I made Ortho stand up by tying him to one of my dad's microphone stands. I hid him in my cast mates dressing room, then waited around the corner to hear them walk in and scream. To make it fun for everyone, I put a sign around Ortho's neck telling anyone who got spooked by him to sign his jacket, then put him in someone else's room. Everyone loved it, and Ortho got passed around all the dressing rooms, and even made it into the writers' room, the hair and makeup room, and the prop closet!

I filmed season 2 of "Sonny With A Chance" at Hollywood Center Studios. Several other Disney shows shot at that lot, including Disney XD's "Kickin' It!" I became close with Dylan Riley Snyder from "Kickin' It", and we took my life-size vampire, Ortho, over to his set and hid it in Olivia Holt's dressing room. When Olivia walked in and saw Ortho, she freaked out and production got upset! Dylan and I kept it a secret for awhile that we were the ones who pranked her.

I still keep in touch with many of the Disney actors from that generation, including Dylan, who I am actually marrying in September of 2019! Many of our cast and crew members from our Disney days will be attending the wedding.

The character you played in "Sonny with a Chance" was described as "very smart, mysterious, crazy and clever". Do you have anything in common with Zora? What is your opinion about her?

Zora and I are both extremely outgoing and not afraid to speak our minds. I think our biggest similarity is that we are unapologetically ourselves. We may be a little odd, but we embrace it!

You also had an opportunity to be a voice actress of Stormy in a children's animated show "Jake and the Never Land Pirates". What was the most exciting thing about voice acting for a TV series for kids?

Voice over work is the best! Recording sessions are so quick, easy, and fun! Plus, you can even show up to work in pajamas if you want.


Now you are a grown-up woman and you started making movies yourself. This year a thriller short "Nasty Habits" premiered and it was directed by you. Can you tell us something more about this amazing project?

I'm very passionate about filmmaking, and for the past several years I have been working on transitioning to a career behind the camera. I graduated high school at age 15 and began taking cinematography classes in college. I started producing short films in 2016 with my fiancé Dylan Snyder, and longtime friend Bryan Morrison under the name Watch The Footage Productions. A few years later we added our talented friend Joey Luthman to the mix, and the four of us are now gearing up for our first feature film! All the recent festival success that our project "Nasty Habits" has received has been overwhelming. We are all very excited for what's to come! You can follow our Watch The Footage social media pages to stay updated!

Most of the roles you played so far were funny and comedic, but I guess you don't want to be pigeonholed in one type. Would you like to play more dramatic characters or do you prefer the comedic ones?

Throughout childhood, most of the roles I got were dramatic. When the audition for "Sonny With A Chance" came in, my agent had a meeting with me to look at the script and asked me if I was interested in the project. Disney comedies are a very different acting style than most shows. They tend to be larger than life. You need to have lots of energy and understand the comedic timing of the channel. I loved the character Zora, so my agent sent me out for the role, and after a very long auditioning process that lasted several months, I got the call that I booked it! I had an absolute blast working on Disney, but it's hard to say whether I prefer dramatic or comedic roles. I enjoy any character with layers that I can connect with, regardless of genre.

Apart from being a gifted actress, you are also a talented and prolific artist. We can see your amazing paintings on your website. How can you describe your main sources of inspiration?

My father is a talented artist and a musician, so I grew up in a very creative household where I was always encouraged to express myself through many outlets. I drew for hours every day while in the waiting rooms of auditions. I've always loved making homemade birthday presents and giving art pieces as wrap gifts to the cast and crew of a show at the end of a season, but I didn't pursue art professionally until age fifteen when I had my first gallery showing. My debut art show benefitted a close family friend who had just lost her husband to cancer and needed assistance paying medical bills. It was a truly incredible night, being able to showcase my work and raise money for a good cause. Painting is a passion for me, so even though I sell my work, I make sure to only paint when I feel inspired so that it remains enjoyable and never feels like a job.

I know that you are interested in scuba diving and it is one of your favourite free time activities. How did you fall in love with scuba and what do you like most about it?

I have always been fascinated with sharks, so my fiancé, Dylan Snyder, and I decided to get certified. We have been fortunate enough to dive in Lanai, Hawaii and all over the Caribbean. My younger sister, Josie, recently got certified as well, so now we all get to dive together! The three of us actually went diving on Christmas Day of 2018, and got to swim with dozens of nurse sharks!

How can you describe your main aims and plans for the foreseeable future?

I am currently devoting the majority of my attention to filmmaking. Our production team is gearing up to produce a feature film I wrote. I do plan on continuing to paint in my downtime, and I will take acting jobs that work with my schedule, but my main priority is to further my career as a screenwriter and grow my production company.


If you want to learn more about Allisyn Ashley Arm and her career, please visit her official website:

Wywiad z Allisyn Ashley Arm

Allisyn Ashley Arm jest amerykańską aktorką, znaną przede wszystkim z ról Zory Lancaster w serialach „Słoneczna Sonny” i „Z innej beczki” oraz Heather w „Nauki niezbyt ścisłe”. Niedawno zaczęła również karierę reżyserką, a jej film krótkometrażowy „Nasty Habits” otrzymał nagrody m.in. na festiwalach Independent Shorts Awards i Olympus Film Festival. Zajmuje się również malarstwem, a swoją pierwszą wystawę obrazów miała już w wieku piętnastu lat. W wywiadzie Allisyn opowiada o początkach swojej kariery aktorskiej, pracy na planie seriali Disneya, fascynacji reżyserią i sztuką oraz planach na przyszłość.


Zaczęłaś swoją prawdziwą aktorską karierę w wieku sześciu lat, mając już wcześniej za sobą kilka reklam telewizyjnych. Wystąpiłaś wówczas w epizodycznych rolach w takich serialach jak „Życie przede wszystkim”, „Przyjaciele” i „Potyczki Amy”. Jak zainteresowałaś się aktorstwem i kiedy stwierdziłaś, że chcesz się tym profesjonalnie zajmować?

Kiedy była bardzo mała, moi rodzice często zabierali mnie na sztuki do lokalnego teatru. Byłam rozmownym i odważnym dzieckiem, więc w czasie występów próbowałam nawiązywać kontakt z obsadą, desperacko próbując dołączyć do nich na scenę. Zamiast krytykować tę zbytnią otwartość i mówić mi, abym siedziała spokojnie w milczeniu, mama i tata zdecydowali się zapisać mnie na zajęcia aktorskie. Miałam wtedy cztery lata. Już na pierwszych zajęciach jedna z trenerek, Lynne Marks, zapytała moich rodziców, czy mogłaby mnie reprezentować jako menedżerka. Rodzice się zgodzili i zaczęli prawie codziennie zabierać mnie na castingi. Coraz częściej dostawałam propozycje występów w reklamach, więc skończyło się na tym, że mój tata rzucił pracę, aby cały czas ze mną być.

Rodzice zawsze sprawdzali, czy jestem szczęśliwa w pracy, i nigdy nie czułam od nich żadnego przymusu, by podążać za aktorską karierą. Aktorstwo zawsze było dla mnie jak hobby. Po szkole moi koledzy szli na zajęcia z piłki nożnej, a ja szłam na castingi. Inne małe dziewczynki na castingach nosiły najnowsze ubrania, miały perfekcyjne fryzury i wyglądały jak lalki, a ja przychodziłam na wszystkie spotkania boso i nieuczesana w poplamionej bluzce. Myślę, że to właśnie moja autentyczność pomogła mi zdobyć tak wiele ofert w okresie dorastania. Zawsze miałam dużą frajdę z chodzenia na castingi i bycia na planie, co przekładało się na moją pracę. Moi rodzice wykonali kawał dobrej roboty, starając się z całych sił, by moja aktorska kariera nie przeszkadzała mi w posiadaniu normalnego i zabawnego dzieciństwa. Odrzucali nawet zlecenia i rezygnowali z imprez urodzinowych kolegów, jeśli wchodziły one w konflikt z datami moich przedstawień. Robili to wszystko, żebym się nie wypaliła. Na pewno nie doszłabym tam, gdzie jestem dziś, gdyby nie wsparcie i pomoc moich rodziców.

Od 2009 do 2013 wcielałaś się w postać Zory Lancaster w serialach Disneya „Słoneczna Sonny” i „Z innej beczki”. Jakie są Twoje ulubione i najbardziej zabawne momenty z pracy w Disneyu? Czy nadal jesteś w kontakcie ze swoimi przyjaciółmi z tamtych czasów?

Kiedy pracowałam na planie „Słonecznej Sonny”, stworzyłam ludzkich rozmiarów manekina, którego nazwałam Ortho. Kupiłam komplet męskich ubrań i butów z lumpeksu, potem wypełniłam je ręcznikami, kocykami i przewodami, sklejając wszystko taśmą. Dodałam piłkę do kosza jako jego głowę, a potem dopełniłam jego wygląd ohydną halloweenową maską wampira, którą znalazłam w lokalnej aptece. Przywiązałam Ortho do stojaka mikrofonowego mojego taty, dzięki czemu mógł stanąć na nogi. Ukrywałam go w garderobach moich kolegów z planu, po czym czekałam za rogiem, aby usłyszeć jak wchodzą i krzyczą ze strachu. Aby wszyscy mogli się dobrze bawić, na szyi Ortho zostawiłam informację, aby każdy, kto zostanie przez niego przestraszony, podpisał jego kurtkę, a następnie zabrał go do pokoju kogoś innego. Wszystkim się to podobało i Ortho przeszedł przez wszystkie garderoby, a nawet trafił do pokojów scenarzystów, fryzjerów i charakteryzatorów, kończąc w rekwizytorni!

Drugi sezon „Słonecznej Sonny” nagrywaliśmy w Hollywood Center Studios. Kilka innych produkcji Disneya też tam kręcono, w tym „Z kopyta” Disney XD. Zaprzyjaźniłam się blisko z Dylanem Rileyem Snyderem z tego serialu. Wzięliśmy mojego ludzkich rozmiarów wampira Ortho na jego plan i schowaliśmy go w garderobie Olivii Holt. Kiedy Olivia weszła do pokoju i zobaczyła Ortho, wpadła w histerię, przez co cały dział produkcji się zdenerwował! Dylan i ja przez pewien czas trzymaliśmy w tajemnicy, że to właśnie my zrobiliśmy jej psikusa.

Cały czas pozostaję w kontakcie z wieloma aktorami Disneya z tamtego okresu, także z Dylanem, za którego we wrześniu 2019 wychodzę za mąż! Wielu członków naszej obsady i ekipy z czasów Disneya będzie gośćmi na moim ślubie.

Postać, którą grałaś w „Słonecznej Sonny” była opisywana jako „bardzo inteligentna, tajemnicza, szalona i sprytna”. Czy masz z Zorą jakieś cechy wspólne? Jaka jest Twoja opinia na jej temat?

Zarówno Zora, jak i ja jesteśmy bardzo towarzyskie i nie boimy się mówić tego, co myślimy. Myślę, że naszym największym podobieństwem jest to, że obie jesteśmy sobą bez względu na wszystko. To może być trochę dziwne, ale uwielbiamy to!

Miałaś też okazję spróbować swoich sił w dubbingu jako Stormy w dziecięcym serialu animowanym „Jake i piraci z Nibylandii”. Co było najbardziej ekscytujące w podkładaniu głosu w produkcji dla dzieci?

Dubbing jest cudowny! Nagrywanie dialogów jest bardzo szybkie, łatwe i zabawne! Do tego jeszcze możesz pojawić się w pracy w piżamie, jeśli bardzo chcesz.


Teraz jesteś już dorosłą kobietą i sama zaczęłaś tworzyć filmy. W tym roku miał swoją premierę krótkometrażowy thriller „Nasty Habits”, którego byłaś reżyserką. Czy mogłabyś powiedzieć coś więcej na temat tego niesamowitego projektu?

Jestem bardzo zafascynowana robieniem filmów i przez ostatnich kilka lat pracowałam nad przejściem do kariery po drugiej stronie kamery. Skończyłam liceum w wieku 15 lat i zaczęłam brać lekcje kinematografii w college’u. Zaczęłam tworzyć krótkie filmy w 2016 z moim narzeczonym Dylanem Snyderem i wieloletnim kolegą Bryanem Morrisonem pod nazwą Watch The Footage Productions. Po kilku latach dodaliśmy do naszej ekipy utalentowanego kumpla Joeya Luthmana. Teraz w tej czteroosobowej grupie przygotowujemy się do stworzenia pierwszego filmu długometrażowego! Nasze ostatnie festiwalowe sukcesy związane z „Nasty Habits” bardzo pozytywnie nas zaskoczyły. Jesteśmy podekscytowani tym, co nadchodzi! Możecie śledzić nasz projekt Watch The Footage w mediach społecznościowych, aby być na bieżąco!

Większość z Twoich dotychczasowych ról to role komediowe, ale domyślam się, że nie chcesz być zaszufladkowana w jednym typie postaci. Czy chciałabyś grać więcej ról dramatycznych, czy jednak preferujesz granie w komediach?

W okresie dziecięcym większość moich ról miało charakter dramatyczny. Kiedy pojawił się casting do „Słonecznej Sonny”, moja agentka spotkała się ze mną, abyśmy przeczytały wspólnie skrypt i zapytała mnie, czy jestem zainteresowana projektem. Komedie Disneya mają zupełnie inny styl grania niż większość seriali. Zazwyczaj są one naprawdę niezwykłe. Musisz mieć dużo energii i umieć rozśmieszyć widza w odpowiednim momencie. Pokochałam postać Zory, więc moja agentka wysłała mnie po tę rolę i po długim, trwającym kilka miesięcy procesie castingów dostałam telefon, że mam tę rolę! Praca w Disneyu to był absolutny szał, ale trudno mi powiedzieć, czy wolę role dramatyczne czy komediowe. Lubię każdą postać z cechami, z którymi mogę znaleźć jakąś więź, niezależnie od gatunku.

Oprócz bycia zdolną aktorką, jesteś też utalentowaną i aktywnie działającą artystką. Możemy oglądać Twoje niesamowite obrazy na Twojej stronie internetowej. Jak mogłabyś opisać swoje główne źródła inspiracji?

Mój ojciec jest utalentowanym artystą i muzykiem, więc dorastałam w bardzo kreatywnej rodzinie, w której zawsze byłam namawiana do wyrażania siebie na różne sposoby. Codziennie godzinami rysowałam, siedząc w poczekalni przed castingami. Zawsze uwielbiałam robić prezenty urodzinowe własnej roboty i dawać swoje dzieła sztuki obsadzie i ekipie seriali na zakończenie sezonu. Nigdy jednak nie zajmowałam się sztuką profesjonalnie, dopóki w wieku piętnastu lat nie miałam swojej pierwszej wystawy. Mój debiutancki pokaz obrazów został zorganizowany dla przyjaciółki rodziny, której mąż zmarł na raka i która potrzebowała pomocy, aby zapłacić rachunki za opiekę medyczną. To była naprawdę niezwykła noc. Mogłam wystawić moje prace i zdobyć pieniądze na szczytny cel. Malowanie jest dla mnie pasją, więc mimo że sprzedaję moje dzieła, maluję tylko wtedy, gdy mam pewność, że naprawdę jestem zainspirowana. Dzięki temu cały czas sprawia mi to przyjemność i nie czuję, że pracuję.

Wiem, że fascynujesz się nurkowaniem ze sprzętem i jest to jedna z Twoich ulubionych form spędzania wolnego czasu. Jak zakochałaś się w nurkowaniu i co najbardziej Ci się w tym podoba?

Zawsze byłam zafascynowana rekinami, więc mój narzeczony Dylan Snyder i ja zdecydowaliśmy się zostać certyfikowanymi nurkami wodnymi. Mieliśmy szczęście nurkować w Lanai na Hawajach i na całych Karaibach. Moja młodsza siostra Josie również uzyskała ostatnio certyfikat, więc teraz możemy nurkować wszyscy razem! We troje pojechaliśmy na nurkowanie w Boże Narodzenie 2018 i mogliśmy pływać z dziesiątkami rekinów wąsatych!

Jak mogłabyś opisać swoje główne cele i plany na najbliższą przyszłość?

Obecnie poświęcam większość swojej uwagi tworzeniu filmów. Nasza producencka drużyna szykuje się do wyprodukowania filmu pełnometrażowego według mojego scenariusza. Planuję też kontynuować malowanie w wolnym czasie i jeśli grafik pozwoli, wezmę jeszcze jakieś aktorskie zlecenia. Moim głównym priorytetem jest jednak rozwijanie mojej kariery scenarzystki i mojej firmy producenckiej.


Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat Allisyn Ashley Arm i jej działalności, zajrzyjcie na jej oficjalną stronę: