Laureat trzeciego miejsca w 5. edycji programu „Top Model” Jakob Kosel powoli wyrasta na jedno z najgorętszych nazwisk polskiego modelingu, a do współpracy zatrudniają go czołowi polscy projektanci. Udało mi się przeprowadzić krótką rozmowę z Jakobem, w której wraca wspomnieniami do swojego udziału w „Top Model”, zdradza kulisy pracy modela oraz opowiada o swojej drugiej największej pasji czyli sporcie. Zapraszam wszystkich do lektury tego niezwykle pozytywnego wywiadu!
(Foto: Tomek Dębski)
Kiedy przychodziłeś na casting do „Top Model”
nie byłeś szczególnie obeznany w świecie modelingu, a jednak zająłeś w tym
programie trzecie miejsce. W którym momencie show stwierdziłeś, że chcesz
związać swoje życie z modą?
Idąc na casting w ogóle drwiłem sobie ze
środowiska modeli i śmiałem się z niego. Chciałem jednak spróbować swoich sił -
spróbowałem i udało się. Poleciałem na Fashion Week do Wietnamu, gdzie udało mi
się pozytywnie przejść wszystkie castingi. Zrobiłem wszystkie pokazy i tam też
uwierzyłem, że mogę być modelem.
Oprócz wymienionego przez Ciebie Fashion Weeku
w Wietnamie, mieliście też sesję zdjęciową w Izraelu. W czym tamtejsze
środowisko modowe różni się od polskiego?
Szczerze mówiąc nie mogę odpowiedzieć na to
pytanie, ponieważ za krótko jestem w branży. Model powinien być uniwersalny i
umieć się przystosować – nie dyskutuje, nie ogląda się, tylko robi swoją robotę
tak jak mu każą. Nie patrzę na to kto się mną opiekuje i kto mnie maluje. Po
prostu skupiam się na swojej pracy i staram się wykonywać ją jak najlepiej.
Jak wspominasz swój pobyt w tych dwóch krajach?
Byłem w Izrealu i Wietnamie nagrywając odcinki
„Top Model”, więc skupialiśmy się głównie na wykonywaniu tego do czego byliśmy
wyznaczeni. Mieliśmy jednak chwilę wolnego. Bardzo mi się podobają te dwa
kraje. Wietnam jest przepiękny, to bardzo młode miasto stworzone na bagnach o
niezwykle ciekawej historii. Z chęcią bym tam wrócił, co jest zaskakujące, bo
nigdy bym nie pomyślał, że kiedykolwiek polecę do Wietnamu. Cieszę się, że miałem
taką możliwość. W Izraelu byłem tylko cztery dni, ale też było super. Morze
Martwe, Jerozolima, Tel Awiw… Przepiękne miejsca.
W „Top Model” czekały Cię różnego rodzaju
sesje zdjęciowe, często wymagające wiele wysiłku. Które z nich wspominasz jako
najlepsze, a które były dla Ciebie naprawdę trudne?
Jestem już trochę po programie, więc musiałbym
wrócić myślami do tego wszystkiego. Trudna sesja… W tym programie nie było
trudnych sesji. Wszystkie kojarzą mi się z fajną pozytywną energią. Cały swój
pobyt w „Top Model” wspominam bardzo dobrze. Zachęcam wszystkich do udziału i
próbowania swoich sił. Mnie to naprawdę bardzo pomogło i jestem z tego powodu
bardzo zadowolony.
(Foto: Tomek Dębski)
Po programie brałeś udział między innymi w
pokazie Roberta Kupisza, występowałeś również w pokazie marki Triumph. Jak
wyglądają przygotowania do tego typu występów?
Pokaz jak pokaz. Na początku są przymiarki,
później są próby, a na koniec jest całe wydarzenie i after po wydarzeniu. Tak
też było na tych pokazach. Co do pokazu Roberta Kupisza – całe to wydarzenie
miało dla mnie szczególne znaczenie, ponieważ był to mój pierwszy profesjonalny
pokaz od udziału w programie. Z kolei pokaz Triumph wymagał od nas
odpowiedniego przygotowania sylwetki i zaprezentowania jej z jak najlepszej
strony.
W ostatnim numerze „Glamour” mogliśmy zobaczyć
Twoje zdjęcia w ubraniach z kolekcji Tomasza Ossolińskiego, Łukasza Jemioła,
Roberta Kupisza i Mariusza Przybylskiego. Mógłbyś opowiedzieć coś więcej na
temat tej akcji?
Robiliśmy z Karoliną Pisarek takiego tripa po
polskich projektantach i tam też przymierzaliśmy ich najnowsze kolekcje.
Karolina była jeszcze u Bohoboco, którzy tworzą damskie sukienki i damską
odzież. Miałem okazję przejść po butikach tych projektantów, niektórych znałem
już wcześniej, część dopiero poznawałem. Bardzo mile mi się z nimi
współpracowało. Był to bardzo pozytywny dzień z fajną ekipą „Glamoura”, którą
serdecznie pozdrawiam. Projektantów też pozdrawiam – u każdego
zatrzymaliśmy się na kawę i zrobiliśmy zdjęcia. To wszystko było trochę
backstage’owe, nie robiliśmy zdjęć typowo pozowanych. Chcieliśmy pokazać jak
bawimy się modą i podziwiamy projekty.
Domyślam się, że nie nosisz takich
wyrafinowanych i eleganckich ubrań na co dzień…
Nie, ja odbiegam od garniturów, marynarek czy
koszul. Co noszę na co dzień? To są bardzo casualowe, proste i wygodne ciuchy,
czasami sportowe. Ja nie mam jakichś specjalnych gustów, bardzo lubię klasyczny
basic.
(Foto: Tomek Dębski)
Skoro mowa o sporcie… Niedawno zaangażowałeś
się w akcję H&M Sport WF-Reaktywacja, promującą zdrowy styl życia. Jakie
znaczenie ma dla Ciebie uprawianie sportu?
Sport odgrywa w moim życiu bardzo ważną rolę.
Na co dzień uczestniczę w rekreacji ruchowej, chodzę na siłownię, biegam,
chodzę na spacery i pływam. W wolnym czasie wychodzę nawet na ryby, jak tylko
mogę to staram się żyć jak najaktywniej. H&M Sport WF-Reaktywacja to bardzo fajny
projekt, w którym miałem szansę brać udział. Sam jestem nauczycielem wychowania
fizycznego, więc mogłem zmotywować innych do udziału w tych lekcjach. Oby
więcej takich akcji w kraju i na świecie, żeby tylko wyrwać dzieciaków sprzed
komputera i zachęcić do trenowania albo przynajmniej ćwiczenia.
Na razie Twoja kariera w modelingu się
rozkręca, ale zapewne nie będzie to zajęcie, które będziesz wykonywał za
dwadzieścia-trzydzieści lat. Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość po
zakończeniu kariery?
Moje życie jest na tyle dynamiczne, że nie
mogę powiedzieć co będę robił jak przestanę być modelem. Nie mam pojęcia, może
będę żył na Marsie – na takie pytanie nie odpowiadam. Raczej myślę o tym co tu
i teraz, i daję z siebie wszystko. Chcę działać, staram się i tyle mogę
powiedzieć. A co będzie za dwadzieścia lat jak przestanę być modelem? Nie
jestem w stanie powiedzieć, bo nawet nie wiem czy dożyję tego momentu.
To mało optymistyczny scenariusz… Może coś
pozytywnego na koniec?
Po prostu nie lubię skupiać się na tym co by
było gdyby, wolę na tym co zrobiłem i co mogę zrobić, żeby było lepiej.
Zachęcam wszystkich do korzystania z szans, które przynosi życie i stawiania
sobie poprzeczki coraz wyżej. W życiu naprawdę marzenia się spełniają i jestem
tego żywym dowodem.
Zapraszam do śledzenia dalszej działalności Jakoba Kosela w modelingu za pośrednictwem jego oficjalnej strony na Facebooku: