Zacząłeś swoją aktorską karierę w 2005 rolą Viktora Kruma, bułgarskiego zawodnika Quidditcha, w filmie „Harry Potter i Czara Ognia”. W jaki sposób stałeś się częścią tego kultowego filmu fantasy?
To było bardzo dawno temu. Byłem jeszcze w szkole, kiedy ogłoszono casting na różne role filmowe. Znalazłem się we właściwym miejscu i czasie, bo wpadłem na jedną z agentek castingowych, która zauważyła mnie i wprost zaproponowała udział w castingu. Po kilku spotkaniach, odbywających się w dość długim okresie czasu, w końcu zadzwoniono do mnie z radosną wiadomością, że zostałem wybrany do roli Kruma spośród ponad 3500 chętnych. To było niesamowite uczucie.
Na planie „Harry’ego Pottera i Czary Ognia” miałeś szansę spotkać tak wielkie gwiazdy jak Ralph Fiennes, Maggie Smith czy Alan Rickman. Co było dla Ciebie najbardziej ekscytujące w byciu członkiem obsady „Harry’ego Pottera”?
W ekipie „Harry’ego Pottera” faktycznie było wielu światowej sławy aktorów i aktorek. Na początku byłem przestraszony i ostrożny w nawiązywaniu z nimi kontaktu, ale kiedy pokazali jak bardzo lubią z nami przebywać i kiedy zobaczyłem jak miło spędza nam się czas na planie, stałem się bardziej ośmielony. Miałem do nich bardzo duży szacunek i od każdego starałem się nauczyć jak najwięcej. To był prawdziwy zaszczyt brać udział w projekcie z tyloma wielkimi nazwiskami i wspaniałymi ludźmi.
Nadal utrzymujesz kontakt z kolegami z planu?
Tak, cały czas jestem w kontakcie z całkiem sporą liczbą osób z filmu. Nie tylko z samej obsady, ale w ogóle ekipy. Braliśmy udział w zdjęciach tak długo, że musiały się z tego zrodzić wielkie przyjaźnie. Mamy to szczęście, że na całym świecie odbywają się rozmaite konwenty, dzięki czemu możemy się złapać w różnych częściach świata. Mamy najlepszych fanów, którzy nas wspierają!
Po „Harrym Potterze” zagrałeś w kilku bułgarskich filmach i serialach jak „Agent pod przykryciem”, „Stolichani v poveche” czy „XIa”. Jak wygląda tworzenie filmów w Bułgarii? Czy różni się w jakiś sposób od pracy na brytyjskim planie?
Tak, ostatnio ukazał się zresztą kolejny bułgarski film z moim udziałem. Szczerze mówiąc, mam duże szczęście, że nadal otrzymuję role i jakoś się trzymam w tym biznesie. Kocham grać i kocham moją pracę, więc dopóki jestem w filmach, mogę mówić, że jestem szczęśliwym mężczyzną.
Tworzenie filmu jest ogólnie rzecz ujmując procesem mechanicznym, choć oczywiście każdy ma inną ekipę filmową, scenerię, obsadę itp., co czyni każdy projekt wyjątkowym. Miło jest nagrywać w moim ojczystym języku i w rodzinnym domu, ale uwielbiam podróże i praca za granicą jest dla mnie równie ekscytująca.
Pochodzisz z Bułgarii, ale mieszkałeś też przez jakiś czas w Anglii i Izraelu. Jakie są Twoje ulubione miejsca w tych trzech krajach? Czy masz jakieś miejsce, które możesz nazwać swoim rajem na ziemi?
Myślę, że nasz świat jest rajem jako całość. Jeżdżę motocyklem i podróżuję nim tak dużo jak tylko mogę. Uwielbiam spędzać czas na łonie natury. Nie mam ulubionego kraju, bo każdy z nich jest wyjątkowy ze względu na swoją kulturę, ludzi, piękno itp. Zwiedziłem już spory kawałek świata i widziałem wiele magicznych miejsc. Kocham Meksyk, Peru, Brazylię, USA, Azję, Tajwan, Japonię, Rosję… Kocham Europę i na pewno nie byłbym w stanie wybrać jednego miejsca.
Ale jeśli mam być szczery, dom to jednak dom, ale to tylko przez sentyment.
Twoje imię i nazwisko „Stanislav Yanevski” sugeruje, że masz jakieś polskie korzenie. Czy wiesz coś może na temat swoich potencjalnych polskich przodków? Byłeś kiedykolwiek w Polsce?
Byłem w Polsce i uwielbiam ten kraj! Ludzie są bardzo mili, a kultura jest niezwykle interesująca! Nie wiem, czy mam jakichś przodków z Polski, ale bardzo często ludzie mnie pytają, czy mam jakieś związki z tym państwem. Bułgarskie nazwiska rodzinne z reguły kończą się na dwa sposoby - albo -ov/ova, albo -ski/ska.
Od czasu, gdy zagrałeś w „Harrym Potterze i Czarze Ognia” bardzo się zmieniłeś - masz jeszcze bardziej umięśnioną i atletyczną sylwetkę i sporo tatuaży. Czy mógłbyś opowiedzieć coś więcej o ich znaczeniu?
W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest być aktorem. Wymagania są takie, że musisz mieć smukłą muskularną sylwetkę w typie modeli fitness. Mój agent powiedział mi, że jeżeli chcę być bohaterem filmów akcji, muszę wyglądać jak taki bohater. Właśnie dlatego zacząłem bardziej skupiać się na treningach i diecie, zmieniając swój styl życia. Musisz mieć marzenia, za którymi podążasz i konsekwencję, aby ta ciężka praca ci się w końcu opłaciła. Pokochałem zdrowe życie i stało się ono częścią mnie. Ćwiczę nie tylko dla pracy, ale przede wszystkim dla siebie. Tatuaże mam zaś jakoś od 2006. Stopniowo zacząłem ich mieć coraz więcej i stały się częścią mojego obecnego stylu. Bardzo je lubię. Niektóre z nich mają znaczenia, które dają mi siłę, moc i ochronę… Inne są tu po prostu dlatego, że fajnie wyglądały i dobrze komponowały się z pozostałymi.
Wiem, że spędzasz dużo czasu na siłowni, aby zachować formę. Jakie są Twoje ulubione aktywności fizyczne?
Trening zajmuje mi od 90 do 180 minut dziennie, czasem nawet więcej. Bardzo lubię robić na czczo trening cardio w górach na dobry początek dnia. Przez półtorej godziny wspinam się i schodzę z góry, a następnie poświęcam kolejne półtorej do dwóch na trening mięśni na siłowni. Wolne ciężary i intensywny crossfit to moje ulubione typy treningów. Najlepiej na powietrzu, gdy pozwala pogoda.
W tym roku zobaczymy Cię w roli Borisa The Hammera w brytyjskim filmie „The Cloaking”. Jak mógłbyś opisać swoje plany i cele na najbliższą przyszłość?
Zawsze celowałem bardzo wysoko. Właściwie im wyższy cel, tym bardziej mu się poświęcam i na nim koncentruję. Chciałbym mieć świetlaną karierę, ale najważniejsza w mojej aktorskiej działalności jest satysfakcja fanów. Staram się słuchać ich rad na Instagramie i Facebooku. Chcieli, żebym spróbował zagrać w filmie o Wikingach, spróbowałem, ale nie zaszedłem z tym daleko. Teraz chcą, abym był superbohaterem, więc chcę być jak najlepszy i osiągnąć sukces. Bez moich fanów pewnie już dawno bym się poddał. To oni mnie napędzają, dając mi siłę i chęci, aby kontynuować raz obraną ścieżkę. Oczywiście mam nadzieję, że spotka mnie to, co najlepsze. Im bardziej świetlana kariera, tym lepiej.
Dziękuję za wywiad.
Proszę. Bardzo miło było mi odpowiedzieć na Twoje pytania. Pozdrowienia dla Twoich czytelników i pamiętajcie - słońce cały czas świeci, nawet w chmurny dzień. Po prostu jest wtedy ponad chmurami.
Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat Stanislava Yanevskiego, zajrzyjcie na jego oficjalną stronę:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz