(Foto: Rafał Bil)
Właśnie zostałeś ogłoszony Manhuntem Poland 2018, polskim delegatem na konkurs Manhunt International. Jak dowiedziałeś się o tej inicjatywie i co sprawiło, że postanowiłeś wziąć w niej udział?
Wszelkie informacje, jakie dostałem, pochodziły tak naprawdę z konta na MaxModels. Zgłosił się do mnie Jarek Załęgowski i powiadomił mnie o tym, że ekipa portalu „Z archiwum Miss” wytypowała mnie jako delegata Polski na konkurs Manhunt International. Na początku wydawało mi się to nie do końca prawdopodobne. Myślałem, że nie tak to się z reguły odbywa. Po uzyskaniu większej ilości informacji i rozmowach z organizatorem to wszystko nabrało jednak kolorytu. Niedługo spotykam się też z delegatami z poprzednich lat.
Wiesz już mniej więcej, co zamierzasz zaprezentować na wyborach Manhunt International?
Jeszcze nie wiem do końca, co pokażemy. Odrzuciliśmy plany, aby wystąpić na scenie w stroju wojskowym, pójdziemy raczej w kierunku historii. Na razie skupiam się na budowaniu sylwetki, bo mam jeszcze troszeczkę do podciągnięcia. Oczywiście nie zamierzam przesadzać, ale musi to mieć ręce i nogi.
Jakie są Twoje największe atuty, które mogą się przydać w konkursie?
Wydaje mi się, że nie podchodzę do tego konkursu zbyt emocjonalnie. Potrafię się odnaleźć w trudnych sytuacjach i postaram się wykazać swoją dojrzałością. Wizerunek nie jest najgorszy - da się nad nim popracować, a zawsze mogę nadrobić obyciem.
Śledziłeś wcześniej konkursy piękności?
Nigdy nie śledziłem tego typu rzeczy. Jeśli zaś chodzi o modeling, bardziej byłem wypychany przez rodziców czy znajomych. Dotychczas traktowałem to tylko hobbystycznie. Starałem się zadbać o swoją przyszłość w trochę inny sposób niż tylko i wyłącznie wizerunkiem.
Od kilku lat bierzesz jednak udział w różnego rodzaju sesjach zdjęciowych i kampaniach reklamowych. Jak zaczęła się ta przygoda ze światem mody?
Głównie za namową mamy. Bardzo chciała, abym coś z tym zrobił, bo głupio byłoby zmarnować szansę. Też dzięki przyjacielowi Marcinowi, który był w agencji MagMar Models w Lublinie i zapoznał mnie z dziewczynami z agencji. Wtedy pierwszy raz zetknąłem się z pokazami i modą. Jeżeli zaś chodzi o zainteresowanie ubraniami i wizerunkiem, to było ono od zawsze. Mama zawsze lubiła mnie ubrać w trochę inny sposób, dzięki czemu weszło mi to w krew.
Jesteś między innymi twarzą polskiej marki garniturów Kruk’s Different.
Jeśli chodzi o Kruk’s Different, jestem ich twarzą od dobrych kilku lat. Jestem również twarzą marki Club Conesera, rodzinnej firmy z Lubartowa. Póki co współpracuję głównie z tymi dwiema firmami.
Skończyłeś prawo kanoniczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, obecnie studiujesz na ten uczelni prawo. Prawnicy znani są ze swojej dbałości o ubiór i wizerunek. Czy obrany kierunek studiów miał też wpływ na Twoje wyczucie stylu?
Może dzięki temu polubiłem noszenie się w bardziej smartowych ubiorach, trochę też zacząłem korzystać z casualu i czuć się swobodniej w takim wydaniu. Dominik, który jest brand managerem Clubu Conesera, powiedział mi, że w garniturze można chodzić na co dzień. Kiedyś to było normalnie, że ludzie chodzili po ulicy w garniturach. Stwierdził, że im więcej będę go nosił, tym więcej nabiorę luzu i smaku w kreowaniu zestawień krawatów, marynarek, koszul, spodni i fajnych kamizelek. W takich kreacjach naprawdę można się fajnie odnaleźć. Co prawda nasze społeczeństwo nie jest może jeszcze przygotowane do tego, żeby za każdym razem tak się „odpicować”, ale jeśli chodzi o prawo, jest to jak najbardziej na miejscu.
W Polsce modeling nadal kojarzy się głównie z kobietami, a mężczyźni w tej branży należą do mniejszości. Nie bałeś się ostracyzmu ze strony kolegów z powodu zamiłowania do mody i nietypowego ubioru?
Koledzy wytykali mi mój wizerunek już na etapie podstawówki. Dopiero w gimnazjum i liceum porozmawiałem z niektórymi osobami i otwarcie powiedziały mi, że mój styl ubioru w niektórych momentach wzbudzał ich zazdrość. Wtedy nie było to zbyt miłe, ale teraz nie przejmuję się już takimi drobiazgami.
W świecie mody jest wiele ekscentrycznych osób i wyróżniających się osobowości. Miałeś kiedyś jakąś sytuację, która wzbudziła Twoje szczególne zdziwienie?
Jestem osobą mocno tolerancyjną i nie ważne jak kontrowersyjna jest dana osobowość, staram się ją zrozumieć. Bardzo mocno idę teraz w kierunku rozwoju osobistego i spotykanie takich ludzi jest dla mnie ciekawym doświadczeniem. Na pewno nie wytykam takich osób palcami, ponieważ sam kiedyś byłem wytykany i jestem świadomy, co się wtedy czuje.
A sam jesteś otwarty na jakieś bardziej kontrowersyjne sesje zdjęciowe? Dotychczas były to głównie eleganckie modowe ujęcia.
Jestem otwarty na propozycje. Nie wiem jak bardzo mogłoby to być kontrowersyjne, ale nie boję się wyzwań i chętnie zgodziłbym się na coś innego.
Masz jakiś swój modowy autorytet czy raczej starasz się iść własną drogą?
Raczej jest to moja własna droga, ewentualnie sugestie ze strony mamy. Mama zawsze interesowała się modą, miała kilka swoich sklepów odzieżowych, dopóki nie pojawiły się w Lublinie sieci i galerie handlowe. Swego czasu te sklepy cieszyły się jednak dużą popularnością. Nie ukrywam, że mama ma bardzo fajny gust.
Czyli to mama jest Twoją mentorką, jeśli chodzi o modę?
Kiedyś mocniej się nią wspierałem, ale teraz mam już tyle własnej wiedzy, że staram się kierować własnym gustem.
Półtora roku temu wystąpiłeś w filmie krótkometrażowym promującym markę Kruk’s Different. Nie myślałeś nigdy, żeby ze swoją prezencją i fotogenicznością spróbować sił w aktorstwie?
W tym momencie przede wszystkim jestem zaangażowany w pracę w firmie. Wybrałem pasywny dochód, ponieważ widzę jak jesteśmy mało świadomi jako Polacy. Mój tato po dziś dzień ciężko pracuje za granicą, aby zarobić na utrzymanie swojej rodziny, której nie widzi przez większość czasu. Sądzę, że to była jedna z mocniejszych rzeczy, która zmotywowała mnie do tego, aby uniknąć takowej sytuacji w przyszłości. Dla mnie ważne jest to, żeby zapracować sobie na przyszłość tak, abym nie martwił się o pieniądze, kiedy pojawią się rodzina, wyjazdy czy nieoczekiwane wydatki. Nie myślałem więc o rozpoczynaniu przygody z aktorstwem. W pierwszej kolejności chcę się zabezpieczyć finansowo na przyszłość, potem zacznę spełniać swoje pasje: motoryzację, modeling czy nawet aktorstwo.
Wspomniałeś o pasji do motoryzacji. Od dziecka miałeś ciągoty do samochodów?
Zdecydowanie od dziecka! Po części zarazili mnie tym rodzice, bo kiedyś bardzo dużo podróżowali autami. Nawet jak jeździliśmy gdzieś w odwiedziny, to po przywitaniu się wracałem do samochodu i udawałem, że jeżdżę. W wieku dwunastu-trzynastu lat sam prowadziłem auto… Po podwórku! (śmiech) Od dzieciaka byłem też zafascynowany motocyklami. Pierwszą motorynkę dostałem od dziadzia w wieku sześciu lat. Kiedy tylko mogłem, od razu zrobiłem kartę motorowerową i zakupiłem pierwszy skuter, a na osiemnastkę odebrałem prawo jazdy na samochód. Jeżeli chodzi o prawo jazdy na motocykl, zaprzestałem, bo stwierdziłem, że jeszcze nie czas. Bardzo lubię motocykle i napewno w przyszłości będę mieć wymarzonego BMW GS 1200 i podróżować po świecie.
Finał konkursu Manhunt International w tym roku odbędzie się w Wietnamie. Miałeś już okazję podróżować poza Europę? Gdzie najdalej udało Ci się zawędrować?
Byłem we Włoszech, na Sycylii, w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Hiszpanii, jak byłem dzieckiem to też we Francji, ale poza Europą tylko na wakacjach z rodzicami w Tunezji. Nie wspominam jednak tego zbyt dobrze. Mam nadzieję, że Wietnam będzie ciekawszy i życzliwszy.
A jakiej muzyki słucha nowy Manhunt Poland?
Muzyka zawsze mi towarzyszyła. Nie ukrywam, że jak na polskiego chłopaka przystało lubię disco polo i się z tym nie kryję. Lubię też sięgać do rocka i ponadczasowych kawałków z lat 70. i 80. Uważam, że twórczość muzyczna z tamtych lat była znacznie ciekawsza. Bardzo lubię też tańczyć. Zostałem wychowany w takim duchu, że kobieta powinna być do tańca i do różańca. Przynajmniej w moim przypadku tak musi być. Żeby dogadać się z kobietą, muszę dogadywać się z nią w tańcu, zresztą tak to wygląda w przypadku moich rodziców (śmiech). Już w zerówce chodziłem na taniec ludowy, potem taniec towarzyski, przelotnie też jazz czy salsa.
Odnosiłeś w tańcu jakieś większe sukcesy? Zajmowałeś się tym profesjonalnie?
Nigdy nie miałem ambicji, żeby zostać profesjonalnym tancerzem. Zauważyłem też, że niektóre osoby, które profesjonalnie zajmowały się tańcem towarzyskim, nie potrafiły się ruszać, gdy nie miały przygotowanej choreografii. Ja staram się odnaleźć w każdym rytmie, przynajmniej jeśli chodzi o podstawowe kroki. Tańczę tak, jak mi serce podpowiada... To chyba rodzinne (śmiech).
Taniec to sport, a sport przyda się w budowaniu sylwetki na konkurs. Jaką rolę odgrywa on w Twoim codziennym życiu?
Obecnie trochę zaniechałem uprawiania sportu, ale teraz wróciłem na siłownię, aby odbudować sylwetkę. Czasami mieszam to ze squashem. Zaczyna się też sezon na rower, więc będę z tego korzystać.
Cały czas mieszkasz w Lublinie, gdzie jak wspomniałem studiujesz prawo. Nie myślałeś o tym, żeby przenieść się do stolicy?
Kiedyś o tym myślałem, ale obecnie zajmuję się swoim biznesem, który daje mi możliwość zarabiania praktycznie na całym świecie, działając lokalnie, więc nie muszę być w Warszawie, by zarabiać na tym rynku. Nie zamierzam przeprowadzać się do stolicy, bo warszawiacy żyją w biegu. Co prawda są tam duże możliwości rozwoju, ale i tak uważam, że obecnie obrałem dobry kierunek. W Lublinie stworzyłem sobie bardzo korzystne środowisko. Mieszkam tylko kilometr od uczelni i współpracuję z bardzo szybko rozwijającymi się osobami. Sami stwarzamy sobie warunki wspierające rozwój i podnosimy sobie nawzajem poprzeczki. Może żyje się tu trochę „wolniej”, ale myślę, że dzięki temu mam z nimi bardziej rodzinne relacje.
Cały czas rozwijasz się na różnych polach - studia, biznes, moda... Jak wyobrażasz sobie swoje życie za kilka lat?
Na pewno widzę się w Polsce, w Lublinie, bo nigdy nie chciałem z tego kraju uciekać. W ciągu najbliższych kilku lat moim celem jest mieć własne mieszkanie. Cały czas się rozwijam, więc będę bogatszy mentalnie i finansowo. Aktualnie buduję swoją niezależność finansową właśnie z myślą o przyszłości z niesamowitymi osobami, z którymi łączy mnie wspólny cel. Miłość, zdrowie i rodzina są dla mnie najważniejsze, ale mam też świadomośc tego, że żyjemy w czasach, gdzie pieniądz potrafi ułatwić życie. Dlatego też nie chcę dopuścić do sytuacji, jaką miałem ja jako dziecko, gdzie mój tato był zmuszony do zostawienia swojej rodziny, aby zarobić na jej utrzymanie.
Jeżeli chcecie śledzić przygotowania Patryka Tomaszewskiego do konkursu Manhunt International, zachęcam do obserwowania strony Manhunt Poland na Facebooku:
https://www.facebook.com/ManhuntPoland/
Fantastic interview. Wishing Patryk the very best.
OdpowiedzUsuń